UNIVERSAL STUDIOS
13.08
Pod koniec wyjazdu przyszedł czas na zabawę. Wybraliśmy się do Universal Studios.
Na świecie są trzy tego typu parki rozrywki. Dwa w Stanach: w Los Angeles, w którym byliśmy w 2015 roku i w Orlando na Florydzie. Ostatni znajduje się w Singapurze i zbudowano go na wyspie Sentosa, która stała się mekką sławnych i bogatych. Swoją willę posiada tu chociażby aktor Jackie Chan. Oprócz Universal Studios, drogich rezydencji i piaszczystych plaż, na wyspie zbudowano również wielkie oceanarium.
Park podzielony był na 7 stref tematycznych, z których każda oferowała odmienne atrakcje.
Tuż za wejściem trafiliśmy na główne ulice „Hollywood” oraz „New York”, gdzie znajdowała się większość sklepików i restauracji. Chociaż te z łatwością można było znaleźć również w innych częściach parku.
Na głównych arteriach organizowano pokazy taneczne, a większość atrakcji przeznaczona była dla małych dzieci, które spotkać tu mogły bohaterów swoich ulubionych kreskówek.
Nauczeni wizytą w Los Angeles pobiegliśmy od razu do najlepszej naszym zdaniem atrakcji, czyli trójwymiarowego kina Transformers. Po raz kolejny poczuliśmy się jak w centrum akcji filmu science fiction. Rozrywka tak bardzo nam się podobała, że zaliczyliśmy ją dwa razy. Tranformersi znajdowali się w strefie „Sci-fi City”.
W „Ancient Egypt” czekała na nas przejażdżka rollercosterem „Mummy”, który jeździł po mrocznych otchłaniach i egipskich ciemnościach.
Dalej udaliśmy się do „Lost World” na spływ pontonem w Jurasic Park. Przejażdżka okazała się zbawienna na doskwierający nam upał. Wyszliśmy po niej kompletnie przemoczeni, ale tym samym porządnie schłodzeni.
Następnie przyszła kolej na pokazy kaskaderskie w wodnym świecie Waterworld.
Wystrzały, wybuchy i szaleństwo na wodnych skuterach, przeniosły nas w sam środek kina akcji.
Wystrzały, wybuchy i szaleństwo na wodnych skuterach, przeniosły nas w sam środek kina akcji.
„Far far away”, to strefa poświęcona Shrekowi i jego przyjaciołom. Było tu chociażby kino 4D lub rollercoster z Kotem w butach.
W ostatniej strefie, czyli „Madagaskar” znajdą dla siebie atrakcje raczej młodsi zwiedzający. Dlatego my jedynie przeszliśmy przez nią, nie chcąc tracić czasu.
Chętnie natomiast wróciliśmy do „Sci-fi City”, by pojeździć na dwóch najwyższych costerach w parku. Oba przysporzyły nam wiele emocji, choć moim faworytem okazał się szary, który wywracał nam świat do góry nogami, jeżdżąc po licznych loopingach.
Fazkowi od przejażdżki zakręciło się w głowie i wolał poczekać, aż dzieciaki będą miały dość rozrywki.
Do Universal Studios w Singapurze zjeżdżają ludzie z całego świata i każdy świetnie się bawi, stając się na chwilę z powrotem dzieckiem.
My również odwiedzamy tego typu parki przy każdej okazji, traktując je jako wspólną, rodzinną rozrywkę.
A komu mało zabawy, po zamknięciu może ją kontynuować poza terenem parku, gdzie jest niemniej kolorowo niż w środku. Pełno tutaj kolejnych knajpek i sklepików z pamiątkami.
My jednak byliśmy wykończeni całodniowym szaleństwem i postanowiliśmy wrócić do hotelu.Trzeba było spakować walizki do wylotu i przygotować się do ostatniego dnia zwiedzania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz