NITMILUK I KATHERINE
23.07-24.07
Aby dotrzeć do Katherine mieliśmy do przebycia zaledwie 300 kilometrów z parku Kakadu, co na warunki australijskie jest tzw. żabim skokiem. Od rana znaleźliśmy więc czas na ostatnie atrakcje Kakadu, a po drodze zatrzymaliśmy się w jednym z Road House'ów na obiad złożony z trzech małych hamburgerów: z krokodyla, kangura i bawoła. Wszyscy jednogłośnie stwierdziliśmy, że krokodyl był najlepszy.
Na nocleg udaliśmy się do centrum miasta Katherine.
Okolice miejscowości Katherine słyną z Parku Narodowego Nitmiluk. Jego główną atrakcją jest wąwóz Katherine, który składa się z 13 odrębnych sekcji.
Dla zwiedzających dostępne są zaledwie trzy części wąwozu, w których Rzeka Katherine utorowała sobie drogę, tworząc wysokie na 70 metrów klify.
Po każdej z części pływa się osobną łódką,...
…a następnie przechodzi do kolejnej, ponieważ są one od siebie oddzielone wielkimi głazami.
Po drodze jest możliwość podziwiania rysunków naskalnych…
…oraz krokodyli.
W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się na krótką, orzeźwiającą kąpiel, w jednej z części wąwozu.
Woda była rześka, a dno usypane wielkimi głazami.
W porze deszczowej obowiązuje tu zakaz kąpieli ze względu na migrację krokodyla różańcowego.
Po skończonej wycieczce, wróciliśmy do Visitor Center na kawę, podziwiając po drodze wielkie, owocożerne nietoperze i okoliczne ptaki.
Na koniec wskrobaliśmy się do punktu widokowego Baruwei, skąd podziwiać mogliśmy rzekę Katherine, którą chwilę wcześniej płynęliśmy.
Misteczko Katherine zamieszkiwane jest w dużej części przez Aborygenów.
Działa tu nawet ich wspólnota i dom kultury, w którym organizują wystawy prac malarskich.
Dzień kończyliśmy mocząc tyłki w gorących źródłach Katherine Hot Springs.
Następnego dnia czekała nas dwudniowa podróż w stronę Uluru.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz