MARINO BALLENA




MARINO BALLENA 
23.01

Późną porą dojechaliśmy do hotelu w miejscowości Quepos.



Po raz pierwszy mieliśmy apartament hotelowy, do którego wchodziło się prosto z windy. 










Wieczorkiem starczyło nam czasu tylko na kolację.


 Następnego dnia, zaraz po śniadaniu, które umiliły nam trzy hałasujące ary oraz mała żabka, wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do parku Marino Ballena. 





Bahia Marino Ballena oznacza zatokę wielorybów. Dwie plaże, plaża Uvita i plaża Hermosa, które się ze sobą łączą, przypominają z lotu ptaka wielorybi ogon. Dziwnym trafem, to właśnie te ssaki szczególnie upodobały sobie zatokę.






 W miasteczku wynajęliśmy łódź. Przywieziono ją dla nas traktorem, więc trzeba było chwilę poczekać, aż ją zwodują.





Uwaga na spadające kokosy!




Zapakowaliśmy się na motorówkę i popłynęliśmy na trzygodzinne poszukiwanie olbrzymów.




Pierwszy pokazał nam swój grzbiet ogromny samiec. Słyszeliśmy wysokie dźwięki jakie wydawał pod wodą. To właśnie dzięki nim rozpoznać można, że ma się do czynienia z płcią męską. Samice bowiem nie wydają żadnych odgłosów. 




Następnie spędziliśmy dobrą godzinę w towarzystwie orek karłowatych. Całe stado kręciło się tuż przy naszej łódce i popisywało wodnymi ewolucjami.







 Co jakiś czas zwierzęta wyskakiwały ponad powierzchnię wody i z wielkim pluskiem wpadały do niej z powrotem. 




Już mieliśmy płynąć w okolicę skałek na snorkeling, gdy zauważyliśmy dwa ogromne grzbiety. Była to samica wieloryba razem ze swym dzieciaczkiem. 




Byliśmy pod ogromnym wrażeniem kiedy wieloryby wystawiały ponad wodę swe ogromne cielska. Mieliśmy szczęście, ponieważ styczeń jest najlepszym miesiącem do obserwacji wielorybów w zatoce Ballena.





Na koniec oczywiście snorkeling. Woda była tak ciepła, że trudno było się schłodzić. Miki zauważył murenę i wielkie homary, które wystawiały ze skalnych szczelin swoje długie wąsiska. 






Po południu i po obiedzie ruszyliśmy z powrotem do hotelu w okolicy Manuel Antonio. 




Wieczorem czekała na nas dodatkowa atrakcja.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz