LITCHFIELD





LITCHFIELD
20.07

Z samego rana wybraliśmy się do Parku Litchfield, który słynie przede wszystkim z gigantycznych termitier. Ukształtowane w finezyjne kształty kopce, liczą nawet do 4 metrów wysokości.



Każdy kopiec, to rodzinne przedsięwzięcie zaczynające się od pary owadów, która zakłada własne gniazdo. Z czasem gdy rodzina się powiększa, trzeba również powiększać domostwo, by pomieścić kolejne pokolenia.
 Królowa matka, która poświęca całe życie na składanie jaj, potrafi przeżyć nawet do 50 lat. Jej dzieci, czyli zwykłe robotnice, dożywają zaledwie do 4.


W Australii żyje 360 gatunków termitów, z których żaden nie występuje poza kontynentem. Choć wyglądem i sposobem życia bardzo przypominają mrówki, termity nie są z nimi spokrewnione. Bliższymi ich krewnymi są karaluchy. Niektóre gatunki mrówek natomiast organizują obławy na termity, by przechowywać je później w formie żywego pożywienia. Istnieją też gatunki chrząszczy, które udają termity. Wtapiając się w tłum, mogą mieszkać w przytulnych kopczykach.


Zlokalizowane na terenie parku Magnetic Termite Mounds, to ogromne pole płaskich termitier magnetycznych, zorientowanych na osi północ-południe, by jak najlepiej wykorzystywać potencjał energii słonecznej.



Litchfield, to nie tylko kopce termitów, ale też porozsiewane po parku malownicze wodospady, do których docieraliśmy spacerując wśród tropikalnej zieleni.




Najpiękniejszy z nich, to chyba Wangi Falls, który w porze deszczowej wygląda pewnie jeszcze bardziej okazale.
 Ze względu na okresową możliwość występowania krokodyli, obowiązuje tu często zakaz kąpieli. Niektórym zakaz jak widać nie przeszkadzał. My woleliśmy jednak nie ryzykować. 





Możliwość nieograniczonej kąpieli i schłodzenia się, jeśli mamy już dość tropikalnej aury, dawał za to wodospad Florence.




Dotarliśmy również do punktu widokowego, z którego podziwiać było można cienką wstęgę wodospadu Tolmer.



Dzięki temu, że zwiedzaliśmy Park Litchfield z samego rana, docierając tu wcześniej z Darwin, zaoszczędziliśmy jeden nocleg na miejscu i udaliśmy się prosto do Parku Kakadu. 
Z Litchfield żegnała nas urocza walabia.



Po drodze mijaliśmy smutny obraz wypalonych lasów i ziemi. Północ Australii oprócz powodzi w okresie deszczowym, zmaga się również z pożarami w porze suchej.



„Sport to zdrowie!”
 Ile można siedzieć za kierownicą?
 Od czasu do czasu wypada przecież rozprostować kręgosłup. Trzeba jednak uważać, bo w zaroślach czai się wygłodniały dingo.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz