KANDY
27.01
Do Kandy przybyliśmy w jednym celu, by zobaczyć jedną z najważniejszych świątyń na wyspie, która może się pochwalić niecodzienną relikwią... zębem Buddy.
Po raz pierwszy na tej wycieczce wynajęliśmy tuk tuka i ruszyliśmy na podbój miasta.
Zwiedzanie zaczęliśmy od drugiej w kolejności atrakcji Kandy, czyli ogromnego posągu Buddy Bahiravokanda Vihara. Budda spoglądał na miasto z góry i aby się do niego dostać trzeba było skrobać się pod górkę po niemiłosiernie gorących schodach.
Ukrytymi za posągiem schodkami weszliśmy Buddzie prawie na głowę. Z góry rozpościerał się widok na całe miasto, z majaczącą w oddali Świątynią Zęba Buddy.
Pod posągiem widzieliśmy chyba pierwszego psa na wyspie, o którego ktoś dbał. Normalny widok na Sri Lance jest raczej inny. Ulicami miast biegają całe watachy bezpańskich psów. Wiele z nich jest chorych i zaniedbanych. Wychudzone i pozbawione sierści, borykają się z chorobami skóry i oczu. Laura patrząc na nie stwierdziła : „mama, żal mi patrzeć na te zwierzaki, to chyba najbrzydsze psy jakie w życiu widziałam”. I trudno się z nią nie zgodzić.
Następnie kierowca przewiózł nas ulicami miasta, zahaczając o miejski bazar, na którym kłębiło się od ludzi…
…oraz zawiózł do punktu widokowego, z którego mogliśmy z bliższej perspektywy przyjrzeć się Świątyni Zęba.
Nas jednak bardziej od widoku na świątynię, zainteresowała niecodzienna lekcja wf-u. Poustawiane w równych rzędach dzieciaki, odtwarzały wyuczone ruchy, tworząc dziwny układ taneczny.
Kiedy weszliśmy do pobliskiego sklepiku z zamiarem kupna pamiątek, ekspedientka wystroiła Laurę w piękne, tradycyjne sari.
W końcu dotarliśmy do Sri Dalada Maligawa, czyli Świątyni Zęba Buddy.
Budynek zdecydowanie różnił się od poprzednich buddyjskich świątyń, które zwiedzaliśmy. Przede wszystkim był bardziej nowoczesny i okazały.
Wnętrza zdobiły liczne buddyjskie flagi i misterne sztukaterie.
Wokół małej dagoby we wnętrzu świątyni, wierni pozawieszali kawałki materiałów z modlitwami i prośbami o szczęśliwe życie.
Obok, zwróciliśmy uwagę na płaskorzeźbę, przestawiającą księcia Dantha oraz jego żonę Hemamali. W 313 roku, kiedy księżniczka opuszczała Indie, uciekając przed armią atakującą królestwo jej ojca, przewiozła na Sri Lankę ząb Buddy, ukrywając go we własnym koku. Podobno relikwia nie raz była tematem sporów, ponieważ inne buddyjskie kraje chciały wejść w jej posiadanie. Można więc rzec, że ząb Buddy okazał się zębem niezgody.
Z tego co się dowiedzieliśmy, na Sri Lance podczas ceremonii puja, czyli składania Buddzie ofiar, wierni ofiarowują mu podarki dla czterech zmysłów. Kadzidła dla węchu, muzykę dla słuchu, jedzenie dla smaku oraz kwiaty dla wzroku.
Co ciekawe sam Budda był daleki od obrzędów i ceremonii. Namawiał raczej do poszukiwania oświecenia i podążania za jego filozofią. Niestety wierni, jakby zapominając o naukach mistrza, skupiają się dziś bardziej na obrządkach i wielbieniu figurek.
Buddyjski system wierzeń podobny jest do hinduizmu. Buddyści wierzą w reinkarnację, którą może przerwać jedynie osiągnięcie nirwany, czyli stanu oświecenia. Dopóki nie osiągniemy tego stanu, a dotychczas udało się to jedynie Buddzie, będziemy odradzać się w kolejnych wcieleniach w zależności od tego jakimi byliśmy ludźmi w poprzednim życiu. Dobre uczynki wyzwalają dobrą karmę i mamy szansę w przyszłości na lepsze życie. Złe uczynki natomiast wyzwalają złą karmę i odrodzimy się jako biedacy lub zwierzęta.
Wchodząc na piętro dotarliśmy do „tabernakulum”, w którym przechowywana jest najświętsza buddyjska relikwia. Po śmierci, ciało Buddy zostało poddane kremacji i podobno jedynie ząb uchował się od spalenia.
Ząb Buddy spoczywa na dnie siedmiu szkatułek, które jak matrioszki wchodzą jedna w drugą. Raz na siedem lat ząb wyciągany jest ze szkatułek i pokazywany szerszej publiczności. Na codzień natomiast, trzy razy w ciągu dnia, odbywa się w świątyni ceremonia puja, podczas której wierni zbierają się, by złożyć dary i zobaczyć złote szkatułki, w których przechowywany jest ząb.
Na tym samym piętrze co najświętsza relikwia, znajdowało się pomieszczenie z licznymi posągami Buddy. Były to statuetki z całego świata, podarowane świątyni przez głowy innych buddyjskich państw.
Gdy wyszliśmy na zewnątrz, trafiliśmy na trochę inną architektonicznie budowlę niż reszta kompleksu. Choć niepozorna, pełniła bardzo ważną rolę, ponieważ pod jej drewnianym zadaszeniem odbywały się najważniejsze spotkania na szczeblu państwowym.
Ostanim miejscem, jakie odwiedziliśmy w świątyni było muzeum poświęcone słoniowi Raja. Za szybą stał wielki, wypchany słoń, a w pomieszczeniu pełno było pamiątek po nim. Słoń ten był najdłużej żyjącym zwierzęciem, które nosiło na swoim grzbiecie szkatułkę z repliką zęba na dorocznym święcie Esala Perahera.
Raz do roku w Kandy odbywa się ceremonia na cześć zęba Buddy, w której uczestniczą tysiące osób. Ulicami miasta przelewa się wtedy kolorowy orszak ludzi i słoni. Jest to wielki festiwal muzyki i światła.
Po wyjściu ze świątyni zrobiliśmy zapasy na drogę i pojechaliśmy w stronę górskiej miejscowości Nuwara Eliya.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz