HAYMAN ISLAND
01.08-06.08
Z czerwonego serca kontynentu trafiliśmy nagle do zupełnie innego świata.
Już z okien samolotu zachwycił nas lazur wody i małe wysepki otoczone rafą. Widok z góry zapowiadał wspaniały wypoczynek.
Znaleźliśmy się w regionie Queensland.
By dotrzeć na miejsce musieliśmy najpierw dostać się z Sydney na Hamilton Island, na której znajdowało się lotnisko, a następnie przelecieć helikopterem na kolejną wyspę.
Hotel Intercontinental położony był na wyspie Hyman, na której oprócz niego nie było nic innego.
Bez tłumów, zatłoczonych plaż, wokół cisza i spokój oraz piękne otoczenie. Czego chcieć więcej?
Na miejscu mieliśmy spędzić 6 dni. Na pierwsze dwa wynajęliśmy apartament z dojściem do basenu,...
Na pozostałe dni natomiast willę przy plaży.
Wariacjom w basenie nie było końca.
Dzieciaki mieszkały w sąsiedztwie, w małym bungalowie. Całe dnie jednak spędzali u nas, wracając do siebie tylko na nocleg.
Hotel był pięknie urządzony i oferował dodatkowe atrakcje typu fitness i bilard, z których oczywiście korzystaliśmy.
Czasami jadaliśmy posiłki w hotelowych restauracjach, innym razem w pokoju.
Głównymi mieszkańcami wyspy były ptaki,...
...a w szczególności papugi kakadu żółtoczube.
Gdy tylko wyczaiły, że jesteśmy posiadaczami pysznych orzeszków, przybywały tłumnie do naszej willi i czekały na poczęstunek.
Dużą populację tworzyły też nietoperze owocożerne. Wielkie ssaki całymi dniami zwisały głowami w dół w koronach drzew, by o zmierzchu całą zgrają udawać się na żer. Tworzyły wtedy niesamowity, hałaśliwy spektakl.
Oprócz błogiego wypoczynku w otoczeniu soczystej zieleni, piaszczystych plaż i lazurowej wody, zaplanowaliśmy parę innych atrakcji.
Dla Mikołaja i Faziego najważniejszym celem było zanurkowanie na Wielkiej Rafie.
Pierwszego dnia również i my z Laurą zdecydowałyśmy się zejść pod wodę. Tym sposobem całą rodziną znaleźliśmy się 10 metrów pod taflą oceanu, na Hook Island Reef.
Dla mnie i dla Laury emocje sięgały zenitu. Strach mieszał się z podnieceniem. Choć warunki okazały się dość trudne, ponieważ nurkowanie utrudniała dość wysoka fala i słaba widoczność, byłyśmy zachwycone faktem, że zanurkowałyśmy w takim miejscu, jakim jest Wielka Rafa.
Kolejnego dnia, kiedy chłopaki znów wybrali się na nurkowanie, my popłynęłyśmy motorówką na pobliską Pearl Bay.
Z pokładu motorówki widziałyśmy wielorybią mamę z maluchem oraz wielką płaszczkę.
Plaża złożona z samych koralowców nie nadawała się do zbyt długiego wylegiwania, więc lepiej było włożyć maskę oraz płetwy i udać się na snorkeling.
Z Pearl Bay na pewno zapamiętam jedną chwilę. Kiedy podczas snorkelingu ogromna ławica niebiesko-żółtych ryb otoczyła mnie z każdej strony i podążała w moim rytmie. Czułam się wtedy jak syrenka Ariel, jak pani oceanu.
Czas na Hyman Island nieubłaganie dobiegał końca. Przed wylotem zafundowałyśmy sobie z Laurą jeszcze jedną atrakcję (ale o tym na kolejnej stronie).
Tym razem, by dostać się na wyspę Hamilton z lotniskiem, popłynęliśmy wielkim jachtem.
Z Hamilton lecieliśmy prosto na wschodnie wybrzeże, czyli do Cairns. Pozostając tym samym cały czas w regionie Queensland.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz