CHINATOWN
14.08
Trzy czwarte mieszkańców Singapuru, to potomkowie chińskich imigrantów, nic więc dziwnego, że mają w mieście miejsce, w którym pielęgnują swoją kulturę i tradycje.
Dzielnica chińska dosłownie kipiała od straganów, sklepików z pamiątkami i turystów. Chinatown to typowo turystyczne miejsce, na pewno dużo bardziej niż dzielnica hinduska, którą odwiedziliśmy wcześniej.
Setki turystów przelewało się ulicami dzielnicy, a miejscowi handlarze zachęcali ich do kupienia przeróżnych suwenirów.
Można tu również bardzo dobrze zjeść za niewielkie pieniądze. Niektóre restauracje wyróżnione są nawet gwiazdką Michelin.
Po drodze mijaliśmy niebieski budynek, którego dawny właściciel należał do kultury Pernankan.
Pernankan, to mieszanka kultur malajskiej i chińskiej, często z europejskimi i indonezyjskimi wpływami. Kultura ta powstała dlatego, że chińscy imigranci poślubiali często tutejsze kobiety, które były pochodzenia malajskiego.
Następnie wstąpiliśmy do najstarszej hinduskiej świątyni w mieście, czyli Sri Mariamman, poświęconej bogini o tej samej nazwie.
Mimo, że świątynia znajdowała się w dzielnicy chińskiej, pełniła ona funkcję centrum kultury hinduskiej oraz pomagała niegdyś imigrantom z Indii.
Aby wejść do środka musieliśmy przyodziać się w odpowiednie stroje, zakrywające ramiona i kolana oraz zdjąć buty. Podłoga była niemiłosiernie gorąca, więc nie byliśmy w stanie długo wytrzymać w środku.
Brama wejściowa zwieńczona była kolorowymi figurami z panteonu hinduskich bóstw.
Naszą uwagę przykuły sufity we wnętrzu świątyni, które również ozdobione były ciekawymi postaciami bóstw.
Ściany zewnętrze świątyni pokrywały natomiast realistyczne murale z życia chińskiej dzielnicy.
Po drodze mijaliśmy chińską świątynię „Zęba Buddy”.
Mimo, że świątynia istnieje od niedawna, bo od roku 2007, mieści ona bardzo cenną buddyjską relikwię. Ząb Buddy odnaleziono w Birmie w latach 80-tych XX wieku, a dziś można go oglądać na czwartym piętrze budynku. Na samym dachu natomiast znajduje się największy na świecie walec modlitewny.
Prosto spod świątyni wracaliśmy do hotelu po walizki, by stamtąd pojechać na lotnisko Changi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz