NIGHT WALK




NIGHT WALK
23.01

Wieczorem, po powrocie z zatoki Marino Ballena, postanowiliśmy zafundować sobie i dzieciakom dodatkową niespodziankę, czyli nocny spacer po dżungli. Nasz pobyt dobiegał końca, więc stwierdziliśmy, że to ostatnia szansa na znalezienie red eye frog, czyli zielonej żabki, która żeruje wyłącznie nocą. 



Uzbrojeni w latarki i repelenty ruszyliśmy na podbój. Nocą obserwuje się zupełnie inny świat, niż za dnia. 
W stawach i sadzawkach kumkały głośno żaby. Był to dla nas dobry znak. 




Na początek jedna żabka, druga i wielkie ropuchy. 





W końcu przewodnik znalazł nasz skarb. Drzewołaz siedział sobie na liściu bananowca i spoglądał na nas swoimi wielkimi, czerwonymi oczami. Byłam przeszczęśliwa, bo spełniło się moje podróżnicze marzenie. W końcu przyjechałam tu, żeby zobaczyć leniwce oraz kolorowe drzewołazy. 




Żaby śpią podczas dnia i wyglądają zupełnie inaczej niż nocą. Chowają oczy przed słońcem, które mogłoby uszkodzić im membranę, dzięki której mają ten charakterystyczny czerwono-krwisty kolor. 




Polska nazwa żaby, to chwytnica kolorowa (czerwonooka) lub rzekotka czerwonooka.



Kiedy nacieszyłam się już małym płazem, weszliśmy na dżunglową ścieżkę, która prowadziła wzdłuż rzeki. W listowiu poruszały się żmije i pająki.





 Nagle nasz przewodnik struchlał z przerażenia. Stąpnął na mały mostek, spod którego dosłownie wyskoczył dwumetrowy wąż. Okazało się, że był to najbardziej agresywny wąż jaki występuje w Kostaryce, czyli Fer de Lance. Żmija nie cofnie się przed niczym, 80% śmiertelnych wypadków jest jego sprawką. Bezczelnie wpełza ludziom do domów i dotkliwie kąsa. Po takim ukąszeniu delikwent ma tylko 20 % szans na przeżycie. Trudno więc dziwić się rekacji naszego przewodnika. Przyznał, że pierwszy raz w życiu spotkał tu węża takich rozmiarów i znalazł się o włos od tragedii oraz, że lepiej nie iść już dalej ścieżką i wracać do hotelu. 




Przed powrotem zjedliśmy jeszcze pyszną kolację, przygotowaną przez miejscowe kucharki. Zaserwowały nam tradycyjną kostarykańską potrawę, którą podaje się przy okazji wyjątkowych świąt.




Gdy siedzieliśmy już w busie przewodnik Andre stwierdził, że adrenalina jeszcze mu nie zeszła. Z całej historii wynieśliśmy bardzo ważną lekcję, że w tropikach należy zawsze bardzo bacznie patrzeć pod nogi, szczególnie w nocy oraz żeby nie pchać się nigdy przed przewodnika. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz