BADLANDS
29.06
Po nocy spędzonej w Sioux Falls, wybraliśmy się na wycieczkę do Parku Narodowego Badlands, położonego w Dakocie Południowej. Stan Dakota zachował wiele pamiątek po Indianach z plemion Siuksów, Lakotów czy Dakotów, które przemierzały prerie w poszukiwaniu bizonów, aż do końca XIX wieku, czyli do czasu aż nie pozamykano ich w rezerwatach.
Po drodze przejeżdżaliśmy przez rzekę Missouri, która przepoławia stan na dwie części oraz zatrzymaliśmy się na lunch w sieci Subway.
Badlands, dosłownie oznacza "złą ziemię" i jest to największe na Ziemi skupisko skamieniałości oligoceńskich, prehistorycznych wielbłądów, trójnożnych koni, szablo-zębnych kotów i gigantycznych stworzeń przypominających nosorożce. Naukowcy do dziś znajdują zwierzęce kości w skałach, chociażby skamieniałości dinozaurów.
Cały park podzielony jest na 3 części, do których bardzo łatwo dotrzeć samochodem, poruszając się po malowniczej „Loop Road”, która liczy sobie niespełna 50 km.
Około 14 milionów lat temu czynniki erozji, takie jak wiatr, woda, czy słońce, wyrzeźbiły w bezkresnych równinach prerii iście księżycowy krajobraz.
Na początku było tu morze, które później ustąpiło miejsca tropikalnym lasom, zamieszkałym przez pra-konie, tapiry, dziki, nosorożce, hipopotamy i tygrysy szablastozębne.
Z czasem gdy klimat się ochładzał, a opadów było coraz mniej, w miejsce lasów pojawiła się sawanna, która w miarę dalszego ochładzania i osuszania, przekształciła się ostatecznie w trawiastą prerię.
Na terenie parku żyje całkiem sporo zwierząt. Można tu spotkać sarny, muflony, fretki, lisy, jelenie, a nawet małe stado bizonów.
Po krótkiej przerwie na kawę i przepyszne ciastko (zjadłam dwa ogromne kawałki), ruszyliśmy dalej podziwiać bezkresne, pofałdowane pejzaże.
Nagle krajobraz zupełnie się zmienił i przywitała nas płaska jak stół i jaskrawozielona preria.
Pola usłane były setkami małych kopczyków, które zamieszkiwały pieski preriowe.
Te słodkie maluchy co chwilę wystawiały głowy ze swoich norek, robiąc przy tym całkiem sporo hałasu.
Pieski preriowe, inaczej zwane nieświszczukami, należą do rodziny wiewiórkowatych. Przez to, że zakładają spore kolonie w jednym miejscu, potrafią być utrapieniem farmerów. Kolonie piesków preriowych zwane są „miastami” i największa jaką odkryto liczyła sobie około 400 mln osobników.
Badlands ma wiele różnych oblicz. Mijaliśmy finezyjne kształty, poszarpane skały, ostre iglice i łagodne zbocza. Po drodze zmieniał się nie tylko krajobraz, zmieniała się także pogoda. Nad „złą ziemią” zawisły czarne chmury, a niebo przybrało wszystkie odcienie granatu.
A osadzone na zielonym dywanie skały mieniły się odcieniami pomarańczu, czerwieni i beżu.
Ciekawostką jest fakt, że tempo erozji skał osiąga aż 3 cm rocznie. Wracając tu po kilku latach zastaniemy trochę zmieniony krajobraz. Niektóre formy zaginą, a na ich miejsce powstaną nowe.
Park Badlands użyczył scenerii do kadrów filmu “Tańczący z wilkami”.
Badlands graniczy z drugim co do wielkości rezerwatem Indian w USA, Pine Ridge. Teren rezerwatu zamieszkują Indianie z plemienia Lakotów.
Rezerwat Pine Ridge jest jednym z najbiedniejszych okręgów w całym kraju. Bardzo wysokie bezrobocie, niski poziom oświaty i opieki zdrowotnej, a także alkoholizm, narkomania, przemoc i złe nawyki żywieniowe, to podstawowe problemy społeczne tego i wielu innych rezerwatów.
W 2007 Russell Means (ur. w Pine Ridge, był znanym aktorem i działaczem na rzecz Indian) i inni działacze z plemienia Lakotów ogłosili, że zrywają jednostronnie traktaty, zawarte ponad 150 lat temu z rządem USA i zamierzają stworzyć niezależne państwo – Republika Lakocka. Tej odnotowanej przez liczne media manifestacji niewielkiej grupy lakockich aktywistów, nie poparły jednak żadne formalne władze plemienia.
Wieczorem dotarliśmy do Rapid City na nocleg. Następnego dnia czekało nas spotkanie z prezydentami Stanów Zjednoczonych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz