ŻÓŁWIE I TULUM



SNORKLING Z ŻÓŁWIAMI
09.02 

Ostatniego dnia pobytu w Tulum chłopcy wybrali się na nurkowanie na rafie, a ja i Laura zaplanowałyśmy dzień inaczej.





Po śniadaniu znalazłyśmy trochę czasu, żeby w końcu skorzystać z hotelowych atrakcji.




Kiedy Laura miała już dość pływania w basenie, poszłyśmy przygotować się do wycieczki.






Wzięłyśmy taksówkę i podjechałyśmy do położonej niedaleko Tulum, miejscowości Akumal, która słynie z kolonii morskich żółwi.




Wielkie żółwie przepływały co chwilę obok nas, zupełnie nie zwracając na nas uwagi.
Były ich tam dziesiątki. Nigdy wcześniej nie widziałyśmy tylu żółwi w jednym miejscu. 




Nazwa Akumal w języku Majów oznacza 
„ miejsce z żółwiami” i jest domem zagrożonego gatunku żółwia zielonego. Żółwie mogą osiągać 140 cm długości i ważyć do 500 kilogramów.




Wśród żółwi zagubiła się samotna płaszczka. 



Zrobiłyśmy jeszcze parę fotek rafy, która niestety nie zachwyciła nas tak bardzo. Trzeba przyznać, że żółwie pozostawiły po sobie dużo większe wrażenie.






Kiedy nasyciłyśmy się już podmorskimi widokami, wyszłyśmy na ląd i ruszyłyśmy dalej, prosto do ruin w Tulum.






TULUM

Ruiny miasta Majów w Tulum położone są wysoko na klifie, z którego rozpościera się cudowny widok na Morze Karaibskie.






Zaraz na wejściu byłyśmy świadkami zawziętej walki, zapewnie o dominację, jak to w świecie samców bywa. Zażarta bójka skończyła się przelaniem krwi.




Tulum ,to chyba najpiękniej położone majańskie miasto. Warto tu przyjechać przede wszystkim ze względu widoki.




El Castillo, czyli zamek, to największa budowla kompleksu, która służyła jako świątynia boga kukurydzy Kukulkana oraz jako miejsce do składania ofiar. Choć te składano tu sporadycznie, dużo rzadziej niż w innych majańskich świątyniach.



Pozostałości budynków rozsypane wśród gorących piasków, tropikalnej roślinności i lazurowych wód zatoki, to jedyne takie miejsce w świecie Majów. Majowie nie mieli więcej miast położonych nad samym oceanem. Chociażby ze względu na ten fakt, miejsce to staje się wyjątkowe.






Trzeba przyznać, że upał dawał nam się tego dnia we znaki. Mimo to, naprawdę warto było tu przyjechać.





Po powrocie do hotelu wymeldowaliśmy się, by na kolejne pięć dni przenieść się w okolice miejscowości Playa del Carmen.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz