WINDHOEK




NAMIBIA
16.07-04.08

Namibia była drugim państwem w Afryce, które odwiedziliśmy tego lata oraz naszym głównym celem. Lecąc tam nie bardzo wiedzieliśmy czego się spodziewać. Z okien samolotu widzieliśmy jedynie puste przestrzenie, które choć intrygujące, nie wyglądały zbyt zachęcająco. Wkrótce okazało się jednak, że to barwny i ciekawy kraj, który ma wiele do zaoferowania każdemu, kto go odwiedzi. Piękne pustynie, kaniony, wodospady, malownicze wioski i spacerujące na wolności zwierzęta, wszystko to wprawiało nas w zachwyt. 

Ale po kolei.








WINDHOEK
16.07

Zaraz po wylądowaniu odebraliśmy jeepa, który pełnił rolę naszego domu i środka transportu przez kolejne trzy tygodnie.
Trzeba było odebrać szybkie przeszkolenie, jak składać i rozkładać namiot na dachu samochodu.




Po ciężkiej pracy zasłużony odpoczynek.


Po południu pojechaliśmy na pierwsze zakupy, by zrobić zapasy na kolejne parę dni.



Po drodze zwiedziliśmy neoromański kościół Chrystusa, który jest najbardziej charakterystycznym zabytkiem w stolicy.


W świetle zachodzącego słońca kościółek wyglądał bajkowo, jakby zbudowany był z piernika.


Tuż obok kościoła znajdowało się muzeum niepodległości.


Generalnie Windhuk nie ma zbyt wielu zabytków do zaoferowania.




Dlatego skupiliśmy się na stronie gastronomicznej i podjechaliśmy do kultowej knajpki Joe’s Beerhouse. 





Poznaliśmy tam przesympatycznych pilotów linii Qatar...




…i pierwszy raz spróbowaliśmy steaka z kudu i impali.




Wieczorem mieliśmy zadanie bojowe. Trzeba było wszystkie zapasy posegregować i wcisnąć do bagażnika.



Następnego dnia zaczynała się prawdziwa jazda bez trzymanki, czyli podróż w nieznane po szutrowych drogach Namibii.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz