TEOTIHUACAN



TEOTIHUACAN
26.07

Teotihuacan w języku nahuati oznacza „miejsce, w którym ludzie stają się bogami”.


Według legendy miasto zostało zbudowane przez olbrzymów, którzy żyli przed pojawieniem się na świecie ludzi. Dlatego według Indian, to właśnie tutaj powstał świat oraz słońce i księżyc.



Teotihuacan było użytkowane przez kolejne ludy Mezoameryki. Terminem Mezoameryki określa się tereny Ameryki Południowej, które mimo zamieszkujących tam odrębnych ludów i języków, są jednolite pod względem kulturowym, religijnym (bogowie, ofiary ludzkie), architektonicznym (piramidy schodkowe, kamienne drogi) oraz występowania i uprawy roślin (kukurydza, chili, kakao, fasola).
Jak już jestem przy uprawie i hodowli, to warto dodać, że z Meksyku pochodzą takie rośliny jak kukurydza, fasola, chili, kakao, pomidory, wanilia, dynia, awokado oraz jedno z nielicznych hodowlanych w czasach Majów i Azteków zwierząt, czyli indyk. Drugim hodowanym w celach kulinarnych zwierzęciem był pies. 


Miasto rozwijało się od II w. p.n.e. i było celem pielgrzymek wielu ludów zamieszkujących Mezoamerykę. Ostatecznie było użytkowane przez Tolteków i Azteków.




Ściany budowli były koloru czerwonego, który symbolizował cywilizację. Barwnik uzyskiwano z owadów zwanych czerwcami kaktusowymi. Są to krewne mszyc, które żyją w Meksyku. Barwnik ten nosi nazwę koszenili i jako ciekawostkę można podać fakt, że dziś wykorzystywany jest w przemyśle spożywczym i kosmetycznym pod nawą E 120 . Człowiek nawet nie wie ile mszyc już w życiu zjadł ze smakiem :)




Najważniejsze budowle ciągnęły się wzdłuż Alei Zmarłych. W Teotihuacan według legendy zaczęła się, trwająca 5 tys. lat, epoka Piątego Słońca. Oznaczało to, że do tej pory ziemia kończyła się i powstawała pięć razy. Epoka Piątego Słońca skończyła się w 2012 roku. Wtedy też, według przepowiedni, miał nastąpić kolejny koniec świata.


Do najważniejszych budowli kompleksu należały:
Piramida Księżyca,…



…Piramida Słońca…



…oraz Piramida Pierzastego Węża.



Piramida Pierzastego Węża udekorowana jest wizerunkami bogów: Quetzalcoatla, czyli boga wiatru, nieba i ziemi, zwanego Pierzastym Wężem…



… i poniżej Tlaloca, boga deszczu.
Bogowie Ci byli bardzo wymagający i żądali wciąż nowych ofiar składanych z ludzi. Tlaloc lubował się w ofiarach z dzieci, ponieważ tylko dziecięce łzy mogły sprowadzić użyteczny przy uprawie roli deszcz.
Według wierzeń zarówno Azteków jak i Majów ziemia była w ciągłym niebezpieczeństwie zagłady i tylko ofiara z krwi potrafiła ułaskawić bogów. Dlatego za każdym razem kiedy kapłan unosił zakrwawione ręce z wyrwanym sercem ofiary, niebezpieczeństwo na jakiś czas mijało. 
 Dla pozyskiwania ofiar na ołtarze Aztekowie wprowadzili zwyczaj tzw. „wojen kwiatowych”. Wrogie sobie klany z okolic ustaliły, że raz na jakiś czas będą na siebie napadać, w celu pozyskiwania jeńców. Zawsze ostrzegali przeciwnika o wszczęciu bitwy i dzielnie walczyli ze sobą tylko wojownicy, nie napadając na cywilów. Dla każdego wojownika wielkim zaszczytem było być złożonym w ofierze. Od dziecka byli nauczani, że skończenie żywota jako ofiara da im możliwość zasiadania u boku boga słońca. Dlatego pojmani jeńcy nigdy nie uciekali lecz zawsze szli na stracenie z podniesioną głową. Chętnie oddawali w ofierze swe serce i krew, czyli drogocenny napój. Ponadto między jeńcem a wojownikiem tworzyła się silna więź. Wojownik był traktowany jak najlepszy ojciec, a jeniec jak ukochany syn i posłaniec przed obliczem boga. W końcu dzielny wojownik, który łapał jeńców też przeważnie kończył jako ofiara.
  

Na koniec wizyty w Teotihuacan poszliśmy na lunch, by pierwszy raz popróbować prawdziwej meksykańskiej kuchni. 
Jak już jestem przy jedzeniu, a przed chwilą było o ludzkich ofiarach, to warto dodać, że ludy Mezoameryki uskuteczniały ludożerstwo. Ofiary spożywano po to, by przejąć ich siłę i walory duchowe. Krew była wyłącznie pokarmem bogów, a serce najmężniejszego jeńca spożywał władca. Kapłani mieli prawo do pozostałych serc i głów, natomiast najmężniejszy wojownik dostawał tułów i prawe udo. Nigdy jednak nie spożywał mięsa swego jeńca, ze względu na wspomnianą już między nimi więź. Mięsem tym częstował swoich przełożonych i krewnych, którzy rewanżowali mu się później tym samym. Takie uczty były przywilejem elit. Prosty lud nie miał prawa w nich uczestniczyć, mógł się jedynie obejść ze smakiem. Ludzkie mięso przyrządzano z kukurydzą.



W drodze powrotnej z Teotihuacan podziwialiśmy kolorowe osiedla, budowane bez składu ni ładu. Tutaj każdy buduje jak chce i gdzie chce, bez pozwolenia i własności ziemi. Szkoda, że u nas tak nie można.




A to już odpoczynek w hotelu i zbieranie sił na zwiedzanie stolicy kolejnego dnia.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz