PRZEDMIEŚCIA BANGKOKU
16.02
Pałac Saman Chandra
Następnego dnia udaliśmy się na przedmieścia Bangkoku. Zwiedzaliśmy Saman Chandra, czyli pałac króla
Ramy VI. Pałac pełnił pierwotnie funkcję letniej rezydencji, jednak później stał się miejscem paramilitarnych szkoleń skautów. Przed pałacem stoi posąg bohaterskiego
psa, który pewnego razu ocalił królowi życie.
Takie domki dla duchów budowane są po to, by duchy, które mieszkały na terenie zanim wybudowało się dom, strzegły tego domu i nie nawiedzały go. By przypodobać się duchom i prosić o opiekę, ludzie składają im w darze kwiaty, jedzenie, a nawet alkohol. W końcu czasem i najporządniejszy duch ma ochotę na dobrą imprezę.
Czedi Phra Pathom
Phra Pathon mierzy 127 metrów i jest najwyższą stupą na świecie. Stupy służą do przechowywania relikwii Buddy lub jako grobowce rodzin królewskich. W świątyni mieści się również szkoła dla mnichów.
A tutaj postanowiliśmy pozostawć po sobie pamiątkę. Ten żółty materiał z naszymi podpisami służył do owinięcia całej stupy 10 grudnia 2015, czyli 10 miesięcy po naszym powrocie do domu. Byliśmy więc tu obecni rok później.
Tutaj natomiast stoją posążki Buddy na każdy dzień tygodnia. W zależności od tego kto, w jakim dniu tygodnia się urodził, podchodzi do odpowiedniej figurki i przelewa przy niej trzy razy oliwę. Potem, przy następnych posążkach, odpowiadających kolejnym dniom tygodnia, przelewa się oliwę tylko raz. Wszystko oczywiście na szczęście i odpędzenie złych duchów.
Targ Don Wai
Następnie przyszła pora na wizytę na targu i na pyszny lunch.
Jak każdy tajski targ, również i ten, mienił się kolorami i dużym wyborem przeróżnych, czasem dla nas dziwnych i niespotykanych, towarów.
Farma krokodyli i słoni
Po posiłku udaliśmy się na farmę krokodyli Samphran. Mogliśmy tam podziwiać występy słoni, które prezentowały historię wojen tajsko-birmańskich i grały w piłkę oraz pokazy krokodyli. Przyznam, że odczucia po tych występach mieliśmy mieszane. Wolimy chyba podziwiać zwierzęta w ich naturalnym środowisku. Z drugiej strony jednak ludzie trzymają psy i uczą je sztuczek lub jeżdżą konno. Chyba wszystko zależy od tego jak traktowane są zwierzęta w takich miejscach, tego niestety nie wiemy.
Trudno powiedzieć, czy ludzie igrający z tymi gadami byli bardziej odważni czy głupi :)
Wieczorem, po powrocie do Bangkoku, dzieciaki szalały w hotelowym basenie…
...a my wybraliśmy się na spacer po dzielnicy rozpusty Patpong.
Przypadkiem ubrałam się jak ladyboy :)
A na koniec dnia powrót do hotelu tuk tukiem.
Zwiedzanie przedmieść Bangkoku zajęło nam jedno popołudnie. Kolejnego dnia natomiast wylatywaliśmy na trzydniowy trekking po północnych wzgórzach Tajlandii w okolicach miasta Chiang Mai.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz