OKAVANGO




BOTSWANA
04.08 - 08.08

Botswana była trzecim z kolei państwem afrykańskim, które zdecydowaliśmy się odwiedzić. Przyciągnęła nas tu przede wszystkim delta Okavango, którą zachwyciliśmy się oglądając filmy przyrodnicze National Geographic. Pragnęliśmy na własne oczy zobaczyć jeden ze wspanialszych cudów natury i poznać całe bogactwo, które ma do zaoferowania. 
 Granicę z Botswaną przekraczaliśmy w parku Mahango. To dziwne, gdy jedziesz samochodem przez park narodowy, dookoła biegają dzikie zwierzęta, a nagle celnik zatrzymuje cię, bo znalazłeś się na granicy państwa. No cóż, co kraj to obyczaj.




Botswana zwana jest Szwajcarią Afryki. To jeden z najbogatszych krajów tego kontynentu. Ciężko jednak było nam w to uwierzyć, ponieważ porozrzucane tu i ówdzie gliniane chaty, niczym nie różniły się od tych w Namibii. W miastach natomiast panował taki sam afrykański nieład,…






…a drogi były tak dziurawe, że nie trudno było zgubić podwozie.






Jedyną różnicę stanowił fakt, że wszyscy chodzili ubrani. 




Nasza przygoda z Botswaną zaczęła się niezbyt przyjemnie, ponieważ złapała nas drogówka.
 „I dokąd pan się tak spieszy?” usłyszeliśmy. 
Jak to dokąd? Oglądać zwierzęta i rozlewiska nad deltą Okavango przecież.


Wieczorem dotarliśmy na nocleg do Thamalakane Lodge w miejscowości Maun. Na podjeździe przywitał nas pokaźnych rozmiarów wąż. 



Po rozpakowaniu walizek i obejrzeniu pokoi, poszliśmy na kolację. 









LOT NAD OKAVANGO
05.08

Z samego rana czekała nas nie lada atrakcja. Lecieliśmy małą awionetką nad deltą Okavago. 



Ledwo co udało się zorganizować lot, ponieważ była sobota i większość pilotów miała wolne, bądź byli zajęci. Pani w recepcji namówiła jednak pewnego pilota, który przyjechał specjalnie dla nas. Na miejscu okazało się, że ma małe doświadczenie w lataniu awionetkami, gdyż na co dzień lata helikopterem. Do samolotu wsiadaliśmy z ciężkimi sercami :) Ale co tam, raz się żyje.




Rzeka Okavango, to rzeka inna niż wszystkie. Choć pokonuje 1 300 kilometrów, przedzierając się przez wzgórza Angoli, nigdy nie dociera do morza. 






Jej bieg kończy się w Botswanie, gdzie tworzy rozległe mokradła, bagna i kanały, które zasilają te tereny w wodę, dając życie wielu gatunkom zwierząt i roślin.






Ciekawym jest fakt, że zanim rzeka dotrze z Angoli do delty, w Botswanie jest już pora sucha. Wody rozlewają się po delcie przez następne cztery miesiące, od marca do przełomu czerwca/lipca. Biegające po mokradłach zwierzęta, przystosowały się już do tak nietypowego cyklu. Na pewno są zadowolone, że podczas gdy wszędzie panuje susza, one nie muszą martwić się o wodę. 







Na terenie delty można spotkać 400 gatunków ptaków, 120 gatunków ssaków, a nawet 70 gatunków ryb.







Krajobraz Okavango jest bardzo różnorodny. Od bagien i rozlewisk, poprzez suche sawanny, aż do pustyni Kalahari, gdzie rzeka kończy swój bieg.







Przed tysiącami lat rzeka uchodziła do wielkiego jeziora Makgadikgadi, które dawno temu wyschło, tworząc dziś rozległe sawanny i pustynie solne.






Delta Okavango, nie bez przyczyny, została uznana za jeden z siedmiu cudów Afryki.






Patrząc z góry na ten cud, aż zapierało nam dech w piersiach. Feeria barw i stada zwierząt beztrosko przedzierających się przez rozlewiska, robiły niesamowite wrażenie. To niewątpliwie jeden z piękniejszych cudów natury.







Kiedy nasyciliśmy już oczy bagnistymi widokami, przyszedł czas na lądowanie. 







Gdy szczęśliwie postawiliśmy stopy na ziemi, uczciliśmy to pizzą w indyjskiej restauracji :) 


Następny dzień obfitował w kolejne atrakcje. Mieliśmy spędzić noc na dziko, w środku buszu pełnego dzikich zwierząt.










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz