NIAGARA





NIAGARA
26.07-27.07

Aby zobaczyć wodospad Niagara w całej okazałości, wybraliśmy się do Kanady. Po kanadyjskiej stronie bowiem, wodospad prezentuje się dużo lepiej, niż od strony amerykańskiej.
A więc welcome to Canada!



Żeby dostać się do Kanady, potrzebowaliśmy jedynie elektronicznej wizy tzw. eTA, którą wyrobiliśmy zaledwie w 5 minut przez internet na stronie kanadyjskiej ambasady. Wiza taka ważna jest przez okres 5-ciu lat.




 Gdy tylko dotarliśmy na miejsce, przywitał nas cudowny widok Niagary w wieczornej odsłonie.
Moment wejścia do hotelowego pokoju i odsłonięcia zasłon w oknie, za którym wodospad mienił się kolorami tęczy, był jak odsłonięcie kurtyny w teatrze i oglądanie wspaniałego, magicznego widowiska.




Najpierw podziwialiśmy wodospad z okien pokoju, a po kolacji podeszliśmy przyjrzeć mu się z bliska.



Może i podświetlony wodospad jest w pompatycznym, amerykańskim stylu, może i jest badziewny,…nieważne! Nam bardzo się te iluminacje podobały i byliśmy pod wielkim wrażeniem.









Biorąc pod uwagę fakt, że rok 2018 był rokiem setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości, Niagarę podświetlano momentami na biało-czerwono.


Znalazły się i barwy dla miłośników poznańskiego „kolejorza”.





Z samego rana obudził nas szum hektolitrów wody, spadających z wielkim impetem w dół. Warto było wziąć pokój z oknem na wodospad, ponieważ widok był niezastąpiony. Nic piękniejszego, jak usiąść sobie w wygodnym fotelu, z filiżanką kawy w ręce i podziwiać jeden z najbardziej znanych widoków świata.




Jak widać szum wody nie wszyskich obudził i poruszył. Niektórzy wprost przeciwnie, smacznie sobie przy nim chrapali. 



Wodospad znajduje się na granicznej rzece Niagara, która oddziela Kanadę od Stanów. Oba brzegi połączone są mostem.



Kanadyjska część wodospadu leży w prowincji Ontario, natomiast amerykańska w stanie Nowy Jork, a po obu stronach wodospadu znajdują się miasteczka o tej samej nazwie, Niagara Falls.



Wodospad składa się z trzech kaskad.
Po stronie kanadyjskiej rozpościera się piękny widok na Horseshoe Falls, czyli Wodospad Podkowę, którego wysokość wynosi 53 metry, a szerokość 790 metrów. Podkowę od dwóch kolejnych kaskad, znajdujących się po stronie amerykańskiej, rozdziela Goat Island, czyli Kozia Wyspa.




Do Stanów należą dwie kolejne kaskady, czyli American Falls i Bridal Veil Falls tzw. Welon Panny Młodej. Obie kaskady rozdzielone są od siebie małą wysepką Luna Island.



Pewna indiańska legenda głosi, że wodospad powstał z łez pięknej Indianki, która wyruszyła czółnem po rzece, na spotkanie z ukochanym. Chłopak należał do innego plemienia, dlatego nikt nie akceptował ich miłości, łącznie z rzeką, która była dziewczynie na tyle nieprzychylna, że ta zgubiła drogę. Dziewczyna wylała hektolitry łez, z których powstał wielki wodospad Niagara.



Najlepszą atrakcją jest podpłynięcie statkiem tuż pod ścianę wodospadu.
Kanadyjczycy wypuszczają swoich turystów w czerwonych pelerynach,…




…amerykańce natomiast w niebieskich.


Dopiero będąc pod ścianą wodospadu, poczuć można jego prawdziwą moc i potężny huk wody. 





Bryza oraz mgła, które powstają w momencie zderzenia kaskad z wielkimi głazami, nie pozostawiają na człowieku suchej nitki. 





Na szczęście wdzianka czerwonych krasnali, którymi nas obdarowano, ochroniły nas przed kompletnym przemoczeniem.







Zobaczyć Niagarę, to nie byle gratka. Zjeżdżają tu turyści z całego świata. Miło było obserwować ludzi z różnych kultur i wyznań, bez podziałów i nienawiści, którzy zjednoczeni razem, stojąc ramię w ramię przy jednej barierce, obserwowali wspólnie ten cud natury.





Wsiedliśmy do kolejki linowej, która zawoziła nas wcześniej w dół i wróciliśmy na poziom miasteczka.




Wyjeżdżając z Kanady, przejeżdżaliśmy przez miejscowość Niagara Falls, która była niczym wesołe miasteczko. 





Kolorowe szyldy i ozdoby na dachach, kusiły żeby wejść do środka i spróbować lokalnych specjałów lub zatracić się w rozrywce.





Po przejechaniu mostu granicznego, znaleźliśmy się z powrotem po stronie amerykańskiej.




Może gdybyśmy nie odwiedzili wcześniej Niagary od strony Kanady, bylibyśmy bardziej zachwyceni widokiem.
Tym razem jednak wielkie Stany nie mogły niestety poszczycić się lepszą miejscówką i przegrały w z kretesem. 





Dwie kaskady spływały sobie spokojnie w dół. Wokół cisza i spokój, mało ludzi i marne zaplecze turystyczne. Czy na pewno trafiliśmy z powrotem do Stanów?




Po wizycie pod Niagarą i obejrzeniu jej pod każdym kątem, dziwiliśmy się dlaczego wodospad kojarzony jest bardziej ze Stanami, niż z Kanadą? Naszym zdaniem powinno być odwrotnie.




Na koniec wizyty dowiedzieliśmy się pewnej ciekawostki. 
W 1901 roku, pewna nauczycielka nazwiskiem Annie Edson Taylor, postanowiła spłynąć z wodospadu w… beczce. Kiedy Annie skończyła 63 lata i znalazła się pod finansową kreską, postanowiła polepszyć swoją pozycję materialną, zakładając się, że skoczy z wodospadu w dębowej beczce. Zanim jednak dokonała tego odważnego wyczynu, wypróbowała sposób na swoim kocie. Kot szczęśliwie przeżył lot i dwa dni później panią Taylor zamknięto w beczce, wyłożonej miękkim materacem, wpompowano do niej powietrze i puszczono w nurt wodospadu. Cały spad trwał 20 minut, a po otworzeniu beczki wyciągnięto panią nauczycielkę całą i zdrową. Jedynie z lekkimi obrażeniami głowy. Kiedy kobieta doszła do siebie stwierdziła, że następnym razem "wolałaby wejść do lufy armatniej, wiedząc, że może zostać rozszarpana na kawałki, niż jeszcze raz skoczyć z wodospadu Niagara”. 
Póżniej zarabiała na spotkaniach z ludźmi, którym opowiadała o swoim wyczynie i pozowała do zdjęć.




Popołudniu ruszyliśmy w stronę Nowego Jorku, który był ostatnim punktem naszej podróży. Przejeżdżając przez „Warszawę” i „Moskwę”, dotarliśmy do miejscowości Binghamton, w której zatrzymaliśmy się na nocleg.











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz