METEORYT HOBA





METEORYT HOBA
02.08

Nocleg spędziliśmy w Mushara Lodge tuż za bramą Etoshy.




Po pysznej kolacji cała obsługa hotelowa wyszła na środek sali i zaśpiewała dla nas we wspaniałych afrykańskich rytmach.



Do snu przygotowano dla nas łóżeczka. Widok ciepłych termoforów pod nogi rozłożył mnie na łopatki. Po tym, jak nie raz już w Afryce wymarzliśmy, miło było położyć się w miękkiej i ciepłej pościeli.


Następnego dnia wstaliśmy skoro świt, ponieważ zaplanowaliśmy parę atrakcji, a droga była daleka.
Po drodze zatrzymaliśmy się przy jeziorku Otjikoto. No cóż, mina Faziego wiele mówi o atrakcyjności tego miejsca. Na szczęście było to tuż przy drodze, więc nie musieliśmy zjeżdżać z trasy i tracić czasu na wątpliwą przyjemność. Chyba po prostu Afryka nas rozpuściła i widzieliśmy już wiele piękniejszych miejsc.





Nazwa jeziora Otjikoto pochodzi z języka Herero i oznacza „miejsce zbyt głębokie do pojenia bydła”. Jezioro powstało wskutek zapadnięcia dachu jaskini. Jego głębokość szacuje się na około 142 metry. Na dnie jeziora znajduje się stare niemieckie uzbrojenie, które niemieccy żołnierze zatopili podczas opuszczania Namibii w 1915 roku.



Podczas, gdy Fazi wypełniał sto ton dokumentów wjazdu, które prawie doprowadziły go do furii, my doskonale bawiliśmy się przy fotkach przed wielką makietą.
W Namibii gdziekolwiek się człowiek nie ruszy pełno jest  punktów kontroli. Przy każdej atrakcji, każdym wjeździe i wyjeździe stoją kontrolerzy, którzy spisują godzinę, numery rejestracyjne samochodu, nazwiska, narodowość, ilość osób i następne miejsce destynacji. 




W końcu dotarliśmy do największego meteorytu świata.
Meteoryt Hoba swą nazwę zawdzięcza farmie, na której się znajduje. Można go oglądać na północy kraju, niedaleko miejscowości Grootfontein.



Meteoryt odkrył przypadkowo farmer orzący ziemię. Po zgłoszeniu znaleziska, w 1920 roku zbadał go ówczesny badacz Jacobus Hermanus Brits i to on właśnie doszedł do wniosku, że ma do czynienia z przybyszem z kosmosu.


Meteoryt w 82 % składa się z żelaza. Reszta to nikiel, kobalt i inne domieszki metali. Jego waga, to 50 ton, co czyni go największym odnalezionym dotąd meteorytem na ziemi.


Naukowcy szacują, że spadł na ziemię jakieś 80 000 lat temu. Jego płaski kształt sugeruje, że prawdopodobnie odbijał się parę razy od atmosfery, jak rzucane kaczki na wodzie, dzięki czemu wytrącał swą prędkość i nie rozpadł się na kawałki. 


Namibijczycy okazali się bardzo mili pozwalając zwiedzającym dotykać i wchodzić na meteoryt. W końcu nie na co dzień ma się okazję dotykać żelastwa, które wpadło na naszą planetę prosto z kosmicznych otchłani.


Kiedy już wystarczająco poprzytulaliśmy się do meteorytu, ruszyliśmy dalej na spotkanie z Buszmenami.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz