MIASTO MEKSYK
27.01
Wstaliśmy wraz ze wschodem słońca, by rozpocząć następny dzień.
Miasto Meksyk podziwialiśmy z okien samochodu, wysiadając tylko przy ważniejszych zabytkach.
Najpierw przejechaliśmy obok pomnika upamiętniającego utworzenie państwowego przedsiębiorstwa paliwowego, które dziesięć lat później zostało sprywatyzowane i odtąd ceny benzyny w Meksyku ciągle rosną mimo, że jest on producentem ropy.
Później przejechaliśmy dzielnicami miasta.
Pierwszą dzielnicą było Polanco, czyli dzielnica żydowska, jak widać zresztą na załączonym obrazku. Jest to ekskluzywna dzielnica, w której znajdują się ambasady i markowe sklepy, a nazwy ulic nazwane są nazwiskami pisarzy.
Przejeżdżaliśmy też obok pomnika Diany, bogini łowów, postawionego na cześć meksykańskiej miss universum. Diana napina łuk, ale nie ma strzały.
Z samochodu wysiedliśmy przy symbolu miasta, czyli kolumnie z aniołem niepodległości, który zrywa kajdany hiszpańskiej niewoli. Pod kolumną spoczywają prochy bohaterów z wojen wyzwoleńczych.
Każda dzielnica w Meksyku charakteryzuje się nazwami ulic. Na przykład w dzielnicy Cuahtemoc, która oznacza spadającego orła, nazwy ulic to nazwiska znanych pisarzy. W Juarez, czyli potocznie Zona Rosa, nazwami ulic są natomiast nazwy miast z całego świata.
Avenida Reforma, czyli dawny trakt królewski, zwany był meksykańskimi polami elizejskimi. Aleja została wybudowana za czasów panowania cesarza austriackiego. Przy Avenida stoi pomnik z pierwszym prezydentem pochodzenia indiańskiego Benito Juarezem, który oddzielił kościół i wojsko od polityki państwa. Podobno był masonem. Władzę po nim przejął dyktator Porfirio Diaz.
Jadąc kawałek dalej Avenida Reforma, podziwialiśmy okazały dom kultury zbudowany z marmuru sprowadzanego z Włoch. Jego dach zdobił jadeit.
TENOCHTITLAN
W samym centrum miasta mogliśmy zobaczyć ruiny azteckiej stolicy Tenochtitlan. Aztekowie założyli ją na wyspie na jeziorze, po którym dziś nie ma śladu. Według legendy miasto zostało założone w miejscu, gdzie przemierzający kraj Aztekowie zobaczyli orła pożerającego węża. Orzeł siedział na kaktusie nopalu, czyli rodzaju opuncji. W ten sposób spełniła się przepowiednia. Dziś orzeł znajduje się w herbie Meksyku.
Główna świątynia w Tenochtitlan była zarówno centralnym punktem stolicy, jak i całego państwa azteckiego. Aztekowie uważali siebie za naród wybrany dla zachowania równowagi świata, a swoją stolicę za fundament nieba. Takie przekonanie sprawiło, że był to naród bardzo inwazyjny i przejął w końcu kontrolę nad światem Mezoameryki.
Biorąc pod uwagę fakt, że miasto Tenochtitlan zbudowane zostało na jeziorze, Aztekowie budowali tratwy, które służyły im jako pola do uprawy roli.
Tuż obok ruin Tenochtitlan, na Zocalo, czyli rynku głównym, zbudowana została Katedra Metropolitana, która jest najstarszą i największą katedrą w Ameryce.
Sam Zocalo natomiast zaliczany jest do jednego z największych placów na świecie. Oficjalna nazwa, to Plaza de la Constitution. Zocalo, to nazwa potoczna, która wzięła swój początek od cokołu postawionego w XIX wieku, pod planowany pomnik niepodległości Meksyku. Pomnik nigdy nie powstał, a mianem Zocalo określa się od tej pory wszystkie place w większych i mniejszych miasteczkach.
Katedra budowana była przez okres ponad 300-stu lat, więc zawiera w swej architekturze zarówno elementy renesansu, jak i baroku oraz neoklasycyzmu.
Jej budowę rozpoczął hiszpański konkwistador Hernan Cortes, który przyczynił się do podbicia terenów dzisiejszego Meksyku.
To może teraz trochę o tym jak do tego doszło.
Hernan Cortes dotarł na teren Meksyku w 1519. Po przybyciu został przywitany przez Majów jak wyczekiwany bóg i mieszkał w pałacu władcy Montezumy. Obsypano go złotem, biżuterią i jedzeniem oraz ofiarowano 12 kobiet, które podzielił między swych kapitanów. Warto tu dodać, że Mezoamerykanie byli poligamistami.
Jedna z kobiet, Indianka o imieniu Malintzin, zwana przez Hiszpanów Doną Mariną, została kochanką Cortesa. Była jego tłumaczką oraz pomagała zdobywać przychylność kolejnych indiańskich plemion podległych Aztekom, które chętnie przyłączały się do Cortesa. W 1521 konkwistador dotarł do stolicy Azteków Tenochtitlan i pokonał ostatniego ich władcę Cuauhtemoca zabijając 40 tys. Indian. Po zdobyciu azteckiej stolicy, założył na jej zgliszczach nowe miasto Meksyk, a kamień ze zburzonych indiańskich świątyń, wykorzystał do budowy katedry.
Ze względu na grząski grunt, wiele budynków w mieście zapada się. W tym również katedra, w której umieszczono wahadło wskazujące odchylenie katedry od pionu. Zaznacza się pod nim wykres, który wskazuje o ile centymetrów katedra przekrzywia się co parę lat. Aby ratować budynki, architekci robią zastrzyki z betonu w fundamenty. Dodatkowo budynki niszczone są przez trzęsienia ziemi, z których największe miało miejsce w 1985 roku. Katedra Metropolitana wpisana została na listę 100 najbardziej zagrożonych budynków świata.
Dzisiejsi Meksykanie nie uważają się ani za potomków Indian, ani za potomków Hiszpanów, lecz za zupełnie nowy naród.
Ale skąd wzięło się u nich takie przekonanie?
Kobiety, które były brane przez Hiszpanów do niewoli podczas różnych walk, dobrowolnie służyły białym panom, gdyż było dla nich zaszczytem być konkubiną białych „bogów”. Kiedy Indianie poprosili Cortesa o zwolnienie kobiet, te nie chciały wracać do swoich domów. Z tysięcy kobiet, Indianom udało się odzyskać tylko trzy z nich. Reszta zaczęła zakładać rodziny z białymi i tak powstała zupełnie nowa rasa dzisiejszych Meksykanów, którzy są Metysami.
Pierwsza taka mieszana para pokochała się jednak dużo wcześniej, bo w roku 1511, kiedy to hiszpański okręt rozbił się w okolicach Jamajki. Rozbitkowie dotarli na teren Meksyku lecz większość z nich została przeznaczona na ofiary dla bogów. Dwóm jednak udało się przeżyć. Byli to Jeronimo de Aquilar, który pomagał później Cotesowi jako tłumacz i Gonzalo Guerrero, który został członkiem plemienia Majów i ożenił się z Indianką. W licznych walkach z Hiszpanami opowiedział się po stronie Indian i swojej żony.
Dziś, na tablicy upamiętniającej klęskę Azteków z 1521 roku, widnieje napis :
„To nie zwycięstwo, ani porażka. To pełne bólu narodziny metyskiego narodu, dzisiejszego Meksyku”.
Meksykanie, to bardzo religijny naród, ale ich religijność znacznie różni się od naszej.
W wielu kościołach zauważyć można na przykład kłódki, które przynoszone są przez ciężarne kobiety z prośbą o szczęśliwe rozwiązanie, bądź przez ludzi, którzy chcą „zamknąć” buzie sąsiadom i nie być obiektem plotek i pomówień. Kłódki ofiarowuje się Świętemu Ramonowi.
Ponadto w okresie Bożego Narodzenia, niektóre rodziny biorą do domu figurkę nowo narodzonego Jezusa, by się nią opiekować przez kolejny rok. Przy tej okazji organizują też wielką fiestę dla całej społeczności. Dlatego na opiekowanie się Jezusem stać tylko nielicznych.
Przeżywanie różnych świąt staje się w Meksyku wielkim wydarzeniem. W Wielki Piątek chociażby organizowane są wielkie procesje Drogi Krzyżowej z naturalnej wielkości krzyżem, które niejednokrotnie kończą się biczowaniem i ukrzyżowaniem osoby odgrywającej rolę Chrystusa. Bardziej wesołe i kolorowe jest natomiast Święto Zmarłych, podczas którego wręcza się najbliższym prezenty w postaci czaszek i czekoladek w kształcie trumny oraz gotuje się ulubione potrawy zmarłego. Podczas tego święta tłumy ludzi przebierają się za szkielety.
Mimo głębokiej pobożności sklepiki w kościołach nie należą do rzadkości. Przy okazji dużych świąt można tam dostać nawet lody.
Na koniec, wyjeżdżając z miasta dzielnicą Talpan, widzieliśmy stadion narodowy, czyli Estadio Azteca.
Opuściliśmy jedną z największych aglomeracji świata i udaliśmy się do Taxco.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz