MALE
28.01-29.01
Przyszedł czas pożegnać naszą małą, urokliwą wysepkę i udać się na lotnisko, by stamtąd polecieć do stolicy Malediwów Male, gdzie kończyliśmy naszą podróż. Jak wiadomo Malediwy, to państwo wyspiarskie, leżące pośrodku Oceanu Indyjskiego, jakieś 500 kilometrów od Indii. Cały archipelag Malediwów składa się z 26 atoli. Wysepki na atolach, to nic innego jak szczyty podwodnych łańcuchów wulkanicznych, które wystają jedyne 2 metry ponad poziom morza. Z tego względu istnieje obawa, że Malediwy zostaną kiedyś zalane przez wody oceanu i znikną na zawsze z powierzchni ziemi.
Najpierw motorówką dostaliśmy się na lotnisko.
Lecieliśmy, podobnie jak wcześniej, małym samolotem z tubylcami. Podczas lotu miałam czas, żeby spojrzeć na mapkę Male i opracować plan zwiedzania.
A to już stolica z lotu ptaka.
I lotnisko w Male.
Lotnisko niestety nie zmieściło się w stolicy i wybudowano je na pobliskiej wyspie, na którą kursują tramwaje wodne. By dostać się z lotniska do Male, musieliśmy przepłynąć takim tramwajem.
A wokół tylko woda, woda i woda.
A wokół tylko woda, woda i woda.
Chwila relaksu w hotelu Somerset,...
…podczas której dzieciaki z Fazim wymyślili świetną zabawę. Odpalili telewizor, gdzie leciały arabskie seriale i podkładali głosy pod aktorów. Wymyślali niestworzone historie, oczywiście im głupsza tym lepsza, i śmiali się przy tym wniebogłosy.
Wieczorem wybraliśmy się na krótki spacer po stolicy.
Male, to najmniejsza stolica świata. Miasto zajmuje całą wyspę o powierzchni zaledwie jednego kilometra na dwa. Można więc spokojnie zwiedzać je na piechotę. Mieszka tu 1/4 ludności całego kraju.
Ze względu na to, że Malediwy były kolonią brytyjską, panuje tu ruch lewostronny. Ponadto wszędzie widać wszechobecne skutery. Całe państwo posiada zaledwie 88 kilometrów dróg, z czego 60 jest w samej stolicy. Samochody są tu więc zbędne. Nie byłoby po prostu nimi gdzie jeździć.
Malediwy, to państwo muzułmańskie i tylko muzułmanin może posiadać obywatelstwo. Wymaga tego Konstytucja. Jeśli któryś obywatel zmieniłby wyznanie, automatycznie obywatelstwo zostanie mu odebrane. Nie wolno również wwozić do kraju symboli religijnych innych religii niż islam, a działalność misyjna jest surowo zabroniona. Również samo posiadanie Biblii zabronione jest prawem. Jak widać... wolności wyznania, to tu raczej za wiele nie ma.
Bardzo powszechnym widok w mieście są panowie wysiadujący na murkach.
Przy placu głównym stolicy znajdowała się przystań prezydencka, a kawałek dalej minaret, który przypominał nam raczej morską latarnię.
Po drodze mijaliśmy baner informujący o tym, jak wyglądają nowe malediwskie banknoty. Ze względu na dużą wilgotność powietrza, pieniądze są foliowe.
W trakcie spaceru Fazi poznał nowego kumpla, który szedł obok niego dobre pół godziny i bardzo interesował się tym skąd jesteśmy i co to za dziwny kraj ta Polska?
A w ogóle to gdzie to jest??
A w ogóle to gdzie to jest??
Dalej udaliśmy się na miejską plażę. Była ona sztucznie usypana, by mieszkańcy mogli schłodzić się w upalne dni lub usiąść w cieniu drzew. Niestety kiedy dzieciaki zobaczyły tłumy kąpiące się w ubraniach, za nic nie chciały nawet stopy włożyć do wody.
Podróżując po świecie najczęściej cytować można przysłowie „Co kraj, to obyczaj”.
I nawet jeśli dziwne są czasem dla nas te obyczaje, musimy po prostu je szanować.
I nawet jeśli dziwne są czasem dla nas te obyczaje, musimy po prostu je szanować.
Miasto zwiedzaliśmy w piątek, a że piątek w muzułmańskim kraju, to dzień święty, całe rzesze wiernych ciągnęły do meczetu. Jak widać, te rzesze, to sami chłopi, ponieważ kto to widział żeby baby z chłopami na jedną mszę chodziły?
Tak to już jest w muzułmańskim kraju, że każda płeć ma osobny meczet, inny dla mężczyzn, inny dla kobiet.
A tutaj Friday Mosque, najstarszy i najbardziej zdobiony ornamentami meczet.
Jako, że w stolicy nie ma zbyt wiele do oglądania, postanowiliśmy wykupić sobie jeszcze jedną wycieczkę. Podpłynęliśmy na sąsiednią wysepkę Hinmafushi.
Po drodze mijaliśmy okoliczne kurorty.
Wyspa Hinmafushi swoim wyglądem bardzo przypominała poprzednią wysepkę, którą zwiedzaliśmy. Ze względu jednak na to, że znajdowała się bliżej stolicy, było tutaj czuć bardziej komercyjny klimat z licznymi sklepikami, oferującymi pamiątki.
Głównym punktem programu tego dnia był snorkling na Manta Reef, czyli rafie koralowej, na której po raz pierwszy w życiu mogliśmy podziwiać płaszczki. Były ich tam całe ławice. Rafa zrobiła na nas ogromne wrażenie. A chwilę wcześniej myśleliśmy, że najpiękniejsze wodne przeżycia mamy już za sobą :)
Płaszczki wyglądały przepięknie. Poruszały się w wodzie jakby potrafiły latać. Do tego ich wielkość naprawdę budziła respekt.
Pływały tam też wielkie ławice skalarów.
Miki oczywiście szalał na całego i schodził bez butli na tą samą głębokość co nurkowie.
Widzieliśmy też mureny. Siedziały pochowane między skałkami i wystawiały tylko łeb oraz złowrogie zęby na wszystko, co się do nich zbliżało. Były ich tam dziesiątki. Tych osobników lepiej nie głaskać i trzymać się od nich z daleka !
Mureny prowadzą nocny tryb życia, chowając się za dnia w skalnych szczelinach. Są bardzo płochliwe i jeżeli robią krzywdę, to wyłącznie ze strachu i z powodu słabego wzroku.
Ciekawostką jest to, że mureny posiadają drugą parę szczęk, które służą do chwytania pokarmu. Raz zaciśnięte szczęki nie puszczają już uścisku. Jedyną drogą uwolnienia jest oderwanie kawałka ciała. W kilku krajach wprowadzono zakaz dokarmiania muren, gdyż wielu nurków straciło palce podczas tego procederu.
Na koniec Laura znalazła maleńkiego kraba...
...i pełni nowych wrażeń wróciliśmy do Male.
Po południu starczyło nam jeszcze czasu, by zobaczyć centrum islamiczne...
...oraz pójść do parku miejskiego, w którym „rosły” sztuczne drzewka podświetlone różnokolorowymi lampkami. Większego kiczu dawno nie widzieliśmy :)
W parku spotkaliśmy grupę hindusek. Być może były to turystki, które wyskoczyły sobie na weekend? W końcu mają dość blisko na Malediwy.
Minęły nam ostatnie chwile wakacji i przyszła pora powrotu do domu.
Malediwy to miejsce wyjątkowe. Urocze wysepki oblane lazurowymi wodami oceanu, to prawdziwy raj na ziemi. Całości dopełnia soczysta zieleń, która daje schronienie przed upałem i niewiarygodnie biały piach, przesypujący się między palcami.
A głębia oceanu? To miejsce magiczne, które zachwyca ilekroć wzrok znajdzie się pod taflą wody. Ogromne wrażenie zrobiła na nas rafa z dziesiątkami płaszczek, które poruszały się majestatycznie w krystalicznych głębinach oceanu, rozpościerając szeroko płetwy, niczym ptaki szybujące w przestworzach. Nasza radość nie miała końca, gdy po raz pierwszy w życiu zobaczyliśmy rekiny rafowe i żółwie.
Nie wspominając już o błogim wypoczynku pod palmami.
A głębia oceanu? To miejsce magiczne, które zachwyca ilekroć wzrok znajdzie się pod taflą wody. Ogromne wrażenie zrobiła na nas rafa z dziesiątkami płaszczek, które poruszały się majestatycznie w krystalicznych głębinach oceanu, rozpościerając szeroko płetwy, niczym ptaki szybujące w przestworzach. Nasza radość nie miała końca, gdy po raz pierwszy w życiu zobaczyliśmy rekiny rafowe i żółwie.
Nie wspominając już o błogim wypoczynku pod palmami.
Te wakacje na pewno wpiszemy na listę naszych bestselerów, a cudownie nieziemskie widoki będziemy zawsze ciepło i z tęsknotą wspominać.
KONIEC
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz