LAS VEGAS
13.07-14.07
"Viva Las Vegas!…"
śpiewał król rock and roll'a Elvis i my, kiedy wjeżdżaliśmy do miasta rozrywki.
śpiewał król rock and roll'a Elvis i my, kiedy wjeżdżaliśmy do miasta rozrywki.
Udało nam się znaleźć camping w samym centrum miasta przy hotelu Circus Circus.
RED ROCK CANYON
Zanim jednak zatopiliśmy się w miasto grzechu, postanowiliśmy zobaczyć pobliski Red Rock Canyon zbudowany z czerwonego piaskowca i białego wapienia.
Byliśmy tu świadkami akcji ratunkowej w amerykańskim stylu. Kilka karetek, wozy policyjne, straż pożarna oraz helikopter. Wszystko po to, by pomóc turyście, który złamał nogę, a może nawet tylko zwichnął, bo nie wyglądał na zbyt cierpiącego jak nieśli go na noszach.
LAS VEGAS
Następnie udaliśmy się do Las Vegas, miasta rozrywki, rozpusty i hazardu.
To zbudowane na środku pustyni najsłynniejsze miasto Nevady przyciąga ok. 37 mln turystów rocznie. Pierwsze kasyno zostało otwarte tu w 1941 roku, a w latach 50-tych nastąpił boom budowlany, który sprawił, że Vegas stało się miastem hazardu.
To zbudowane na środku pustyni najsłynniejsze miasto Nevady przyciąga ok. 37 mln turystów rocznie. Pierwsze kasyno zostało otwarte tu w 1941 roku, a w latach 50-tych nastąpił boom budowlany, który sprawił, że Vegas stało się miastem hazardu.
Główne hotele zlokalizowane są przy promenadzie The Strip. Większość z nich oferuje tyle atrakcji, że można nie wychodzić stamtąd cały dzień.
Poza hazardem Vegas słynie też z kapliczek udzielających ślubu.
A teraz trochę o hotelach, które stanowią główną atrakcję.
Hotel MGM, to jeden z największych hoteli w Stanach. Posiada ponad 5 000 pokoi.
Natomiast fasada hotelu New York imituje wszystkie znane budowle Nowego Jorku. Dla chętnych mocniejszych wrażeń oferuje on przejażdżkę rollercoasterem.
Luxor natomiast słynie z 111-metrowej piramidy.
Przed hotelem Mirage wybuchają wulkany, a w środku można oglądać wielki zbiornik z delfinami.
Natomiast hotel Treasure Island każdego wieczoru oferuje spektakularne widowisko Sirens of Treasure Island.
Hotel Caesars Palace, to jeden z najstarszych i najbardziej luksusowych hoteli w mieście.
Excalibur, to hotel przedstawiający wyobrażenie średniowiecznej Anglii.
Przed Venetian natomiast zbudowano sztuczne kanały z gondolami, by każdy mógł poczuć się jak w Wenecji.
Jeśli ktoś miałby ochotę zobaczyć miasto z góry wystarczy wjechać na taras widokowy Stratosphere Tower.
Takich przykładów można by mnożyć jeszcze wiele. Jednak ja skupię się na dalszym ciągu wycieczki.
Do centrum postanowiliśmy dostać się kolejką magnetyczną.
Wieczorem mieliśmy zaplanowane wyjście na występ najbardziej chyba znanego na świecie magika Davida Copperfielda. Przedstawienie odbywało się w hotelu MGM.
Po wyjściu z przedstawienia Fazi postanowił spróbować swoich sił w Jednorękiego Bandytę. Pozwoliłam mu stracić tylko dolara i ani centa więcej. Na szczęście nie jest zapalonym hazardzistą.
W trakcie naszego pobytu w hotelu MGM na zewnątrz zrobiło się ciemno. Rozświetlone stekami neonów miasto wyglądało jeszcze efektowniej niż za dnia.
Neon, to gaz odkryty przez brytyjskiego chemika pod koniec XIX wieku. Ale dopiero Francuz Georges Claude na początku XX wieku zauważył, że gdy przez rurkę wypełnioną neonem przeprowadzimy prąd zaczyna ona świecić.
Tak właśnie oświetlona jest między innymi ikona The Strip, czyli hotel Flamingo.
W drodze powrotnej na camping zatrzymaliśmy się przed hotelem Bellagio na pokaz fontann.
Następnego dnia przeszliśmy się drugą ważną ulicą w Las Vegas, a mianowicie Fremont Street, przy której ulokowały się pierwsze kasyna w mieście. Cała ulica przykryta jest dachem, na którym wieczorami wyświetlane są widowiska typu światło i dźwięk.
Założone przez bimbrownika i hazardzistę z Dallas słynne kasyno Binon’s do dziś zachowało atmosferę dawnego Vegas.
A tutaj przerwa na własnoręcznie komponowane lody.
Kasyno Four Queens nazwane na cześć czterech córek właściciela ma podobno największy automat do gry na świecie.
Każdy orze jak może.
To właśnie jest szalone Vegas!
To właśnie jest szalone Vegas!
Tym „miłym” akcentem skończyliśmy wycieczkę po Vegas i udaliśmy się w stronę Tamy Hoovera.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz