KOH LANTA I KOH PHI PHI



KOH LANTA
22.02-28.02

W końcu nadeszła upragniona chwila. Polecieliśmy na południe Tajlandii, a dokładnie na wyspę Koh Lanta, by odpocząć po dwóch tygodniach zwiedzania. Na wypoczynek wybraliśmy hotel Pimalai.

Najpierw trzeba było jednak nas przetransportować motorówką z Krabi na wyspę.






Na powitanie zostaliśmy udekorowani kwiatami. Kwiaty w Tajlandii są częścią życia codziennego. Tajowie składają je w ofierze duchom, towarzyszą one modlitwie oraz wyrażają szacunek i gościnność. Wszechobecne wianuszki z jaśminu symbolizują piękno nauk Buddy, natomiast gdy uschną nietrwałość życia.


A oto nasz domek na kolejny tydzień.







I otoczenie hotelu.









 Długo nie próżnowaliśmy, od razu wzięliśmy się za wypoczynek, plażowanie i kąpiele.












Dla Laury i Mikołaja żadna pora nie była zbyt późna na wejście do basenu.





Lenistwo nie zna granic, więc czasami trzeba zamówić obiad do pokoju.


A na koniec mój ulubiony deser, czyli mango z ryżem i mleczkiem kokosowym. Po prostu pycha.


A tutaj nasz biedny Miluś, któremu powróciła choroba. Ze zdwojoną siłą, bo wychodziła z niego górą i dołem. Ja zresztą byłam następna w kolejce. A miało być tak pięknie.



Plaża przy hotelu była wspaniała i nie powiem żeby była zatłoczona.








Oprócz leżaków plaża oferowała też cudowne zachody słońca.






Goście, goście !
Mali



…i trochę więksi.




Małpiszony zrobiły sobie niezłą imprezę pod naszą nieobecność. Zjadły owoce, cukier i wypiły śmietanki. Zawsze trzeba pamiętać, żeby zamykać taras.





 Las mangrowy
25.02

Po trzech dniach byczenia wybraliśmy się na wycieczkę łodzią po namorzynach.  Namorzyny, to inaczej lasy mangrowe i rozwijają się wzdłuż brzegów morskich i w ujściach rzek w strefie międzyzwrotnikowej. Mimo, że tworzą je rośliny z różnych rodzin, to wykształciły one podobne cechy. Jedną z nich są długie, szczudlaste korzenie. 





To dziwne stworzenie, to poskoczek mułowy. Ryba, która bardziej przypomina płaza. Poskoczek często wychodzi sobie na ląd, potrafi również wspinać się i skakać. Zamieszkuje lasy mangrowe, gdyż to dla niego idealne środowisko bytowe.


A tutaj kraby skrzypki, inaczej Uca, które charakteryzują się tym, że mają jedną parę dużych szczypiec.


Wpływamy w las mangrowy.






Atak małp na naszą łódź. Bez myta się nie obeszło.





Nkoniec podpłynęliśmy pod łowisko, któremu mogliśmy przyjrzeć się z bliska. 




Koh Phi Phi
27.02

Dzień na plaży i kolejna wycieczka. Tym razem na tłumnie odwiedzaną Koh Phi Phi. Zanim jednak tam dotarliśmy przejechaliśmy wzdłuż całą wyspę Koh Lanta.




Muzułmanie, to rzadki widok w buddyjskim kraju, ponieważ ponad 93% Tajów wyznaje Buddyzm.


Kolejnym przystankiem przed dotarciem do celu była wyspa Bamboo, lunch i mały snorkling.





Ten dziwoląg z torebką to nie muzułmanin.
 Teletubiś też nie.

 To Fazek chroniący się przed słońcem. Oj dawało nam się tego dnia we znaki.




W końcu dotarliśmy na rajską plażę Maya Bay, słynną z filmu "Niebiańska plaża" z Di Caprio w roli głównej. Jak spojrzeliśmy w stronę morza faktycznie widok był wyjątkowy







…jednak sama plaża z setkami turystów w tle wcale nie przypominała raju.




Gdy byliśmy zajęci robieniem zdjęć ten pan usiadł sobie obok naszych bagaży. Pewnie chciał przypilnować żeby nam nikt niczego nie ukradł.


A tutaj chwila relaksu na wyspie Koh Phi Phi.





W drodze powrotnej podpłynęliśmy pod Grotę Wikinga. W jaskini tej pozyskuje się bardzo cenione w Azji jaskółcze gniazda, z których gotowana jest zupa. Miska takiej zupy potrafi kosztować od 20 do 100 dolarów. Z gniazd pozyskiwana jest substancja, która stanowi ich budulec, czyli algi, mchy i trawy zmieszane ze śliną ptaków.




 BANGKOK
28.02

Wszystko co dobre kiedyś się kończy. Skończył się również nasz pobyt na Koh Lanta i musieliśmy wrócić do Bangkoku, by nazajutrz wyruszyć w drogę powrotną do domu. Zanim to jednak nastąpiło postanowiliśmy zaszaleć i zafundowaliśmy sobie nocleg w hotelu Lebua. Pożegnalny wieczór spędziliśmy więc w Sky Barze na jego dachu, z którego
rozpościerał się fantastyczny widok na Bangkok by night. Na miejscu okazało się, że w tym hotelu były nagrywane sceny do filmu "Kac Vegas w Bangkoku".







A oto drink Faziego o nazwie laboratorium.


Wieczór w Silom Villa

Zanim jednak trafiliśmy do Sky Baru byliśmy pożegnać się z Sue. Spędziliśmy z nią bardzo miły wieczór przy tradycyjnych tajskich tańcach.








Powrót
01.03

W dniu wylotu dzieciaki chciały jeszcze raz spojrzeć z góry na Bangkok.




Na lotniskach można było znaleźć takie siedzenia. Jak widać nie tylko starsi, niepełnosprawni i kobiety w ciąży mają przywileje, ale również mnisi.


 Obok takich telebimów żadne dziecko nie przechodziło obojętnie. Nasze jak widać  również.



A to już lotnisko w Bangkoku… 


…oraz Laura i Miki na pokładzie Aeroflotu.



Niestety wszystko, co dobre kiedyś się kończy. Skończył się również nasz pobyt w Tajlandii. Do domu wracaliśmy jednak z nowymi wrażeniami i wspaniałymi wspomnieniami. 
Tajlandia, to kraj ze wspaniałą kuchnią, cudownymi pejzażami, uśmiechniętymi ludźmi i tętniącym życiem Bangkokiem, który niewątpliwie wpisze się na listę naszych ulubionych miast. To przecież tutaj właśnie uskutecznialiśmy szalone przejażdżki tuk tukiem, które przyprawiały nas o dreszcz emocji i wydobywały piski z Laury ust. 
Jednak to, co najbardziej pozostanie nam w pamięci i co nas poruszyło, to twarze kobiet z plemienia Karen i ciężkie życie, które wiodą na obcej ziemi.
Hitami wyprawy były natomiast targi na torach i na wodzie, w rejonie Kanchanaburi, na których roiło się od smaków, zapachów i ludzi. 
Ciężko zapomnieć też o moście na rzece Kwai, który zmuszał do zadumy oraz cudownej, szczerozłotej świątyni Doi Suthep w Chiang Mai. Jednej z piękniejszych jakie udało nam się do tej pory zobaczyć. 
Tajlandia, to dobry wybór dla początkujących podróżników. Jest bowiem bezpieczna, przyjemna i piękna. I taka właśnie pozostanie w naszej pamięci.


KONIEC






























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz