KANION SUMIDERO
02.02
Kanion Sumidero znajduje się na przełomie rzeki Grijalva, która uchodzi do Zatoki Meksykańskiej.
Jest on domem dla wielu gatunków zwierząt.
Zgodnie stwierdziliśmy, że mieliśmy tu małą namiastkę tego, co przeżyliśmy w boliwijskiej pampie.
Zgodnie stwierdziliśmy, że mieliśmy tu małą namiastkę tego, co przeżyliśmy w boliwijskiej pampie.
Podziwiać mogliśmy tutaj czaple,…
…"sznur kormoranów,
który w locie splątał się",…
który w locie splątał się",…
…sępy,…
…małpy kryjące się wysoko w zaroślach…
…i krokodyle, które obrały sobie za dom niezbyt czyste miejsce. W gęstwinie odpadków, trafiających tu z nurtem rzeki, ciężko było je dostrzec.
Kanion jest rezultatem uskoku tektonicznego sprzed 30 mln lat temu, a jego ściany sięgają 1200 metrów.
Trzeba było wysoko zadzierać głowy, żeby zobaczyć szczyt najwyższej skały kanionu.
Przewodnik pokazał nam herb stanu Chiapas, w którym widnieje charakterystyczne wejście do kanionu, w kształcie litery V.
W małej jaskini, w której ustawiono figurkę Matki Boskiej z Guadalupe, powieszono również tablicę upamiętniającą Miguela Alvareza del Toro, założyciela Parku Narodowego Sumiedro. Kanion został ogłoszony Parkiem Narodowym dopiero w 1996 roku.
Różowe nacieki na skałach są jak najbardziej naturalne.
Co bardziej świątobliwi dostrzegają przy tablicy wizerunek ukrzyżowanego Jezusa, któremu niestety brakuje głowy.
W innym miejscu natomiast, wśród skał kryje się konik morski.
Bardzo charakterystycznym miejscem kanionu jest tak zwana choinka, czyli utworzony w ciekawą formę wodospad.
A tutaj nasz prywatny Święty Mikołaj przy choince. Przynajmniej zapamiętamy, że zwiedzaliśmy Meksyk zimą :)
Kanion mieliśmy szczęście zwiedzać w ciszy i spokoju. Kolejny raz przekonaliśmy się, że warto wstawać skoro świt, ponieważ zdążyliśmy nim przepłynąć, zanim dotarły tu rzesze turystów. Dobrze, że nasz Jaime był takim rannym ptaszkiem i co drugi dzień wyciągał nas z łóżek wcześnie rano :)
Gdy my zdążyliśmy wrócić już do portu, inne łódki szykowały się dopiero do rejsu.
Po drodze szybko zrobiliśmy owocowe zakupy i ruszyliśmy dalej, odwiedzić indiańskie wioski.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz