KAMPER W DRODZE



KAPMER W DRODZE
10.07-28.07


Tą dodatkową stronę postanowiłam poświęcić widokom podziwianym zza szyb kampera, który przez 18 dni służył nam za dom. 











Oczywiście prawie wszystkie kilometry za kierownicą dzielnie siedział Fazi, ale na potrzeby zdjęć i ja prowadziłam. 


Podczas podróży przeżyliśmy wspaniałe wschody i zachody słońca,…





…podziwialiśmy tęczę,…



…mijaliśmy amerykańskie rancza,…








…senne miasteczka,…













…typowe motele,...




…i dzikie mustangi.



Trzeba przyznać, że niektóre widoki po drodze w niczym nie ustępowały Parkom Narodowym.

























Skały mieniące się wszystkimi kolorami tęczy i urzekające niepowtarzalnymi kształtami były po prostu niesamowite. Można było spędzać całe godziny z nosem przy szybie.









Czasami droga ciągnęła się w nieskończoność i świeciła pustkami. W zasadzie tak właśnie wyobrażaliśmy sobie podróżowanie po Stanach. Nikogo lub prawie nikogo nie mijając, przemierzaliśmy do celu kolejne mile.







A kilometry ciągnęły się,…





…ciągnęły,…








…i ciągnęły.






Czasami trzeba było też odstać swoje w korkach. Na największy trafiliśmy przed San Francisco.



Mieliśmy okazję pzejeżdżać najbardziej kultową drogą nr 66,…









…najbardziej malowniczą autostradą nr 1…






…i uznaną za najmniej uczęszczaną, drogą nr 50.






Gdy zgłodnieliśmy mogliśmy upichcić sobie coś w kamperze… 




…albo na campingu… 




… lub po prostu iść do typowej amerykańskiej knajpy, by wciągnąć steak i popić colą. 
Ble, samo zdrowie! 
Nawiasem mówiąc okropne to amerykańskie żarcie. Wielkie i tłuste porcje są nie do przejedzenia. Nic dziwnego, że to najgrubszy naród świata.











Większość noclegów spędziliśmy na campingach,…








... ale zdarzyło się również, że trzeba było spać na parkingu pod sklepem.


To tutaj właśnie, przed Walmartem w miejscowości Page, przeżyliśmy chwilę grozy w momencie, gdy razem z Laurą wyszliśmy ze sklepu, a nasz kamper, w którym siedział Miki, został uderzony przez tira. Na szczęście Mikołajowi nic się nie stało, ucierpiał tylko narożnik dachu kampera. 


 Jedną noc spędziliśmy też w środku wielkiego lasu.



Podróżując po Stanach przemierzyliśmy łącznie 5 400 mil, co daje 8 640 kilometrów przejeżdżając przez 6 stanów:
Kalifornia, Nevada, Arizona, Utah, Kolorado i Wyoming.









Czasami po kilku godzinach za kierownicą niektórzy mieli po prostu dość,…


…a inni nie wytrzymywali napięcia :)



Ale podsumowując. 
Podróżowanie po USA kamperem okazało się najlepszym pomysłem. Były to nasze pierwsze tego typu wakacje i nie żałujemy decyzji. Okazało się, że w Stanach jest to bardzo popularna forma spędzania wolnego czasu, dlatego campingi i całe zaplecze były bardzo dobrze przygotowane.
Tatko miał rację twierdząc, że kamper to super sprawa :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz