DZIKIE KONIE Z AUS
19.07
Szybkie tankowanie i galopem pojechaliśmy dalej na spotkanie z dzikimi końmi.
Zanim dojechaliśmy do miasteczka Luderitz, które było naszym dzisiejszym celem, zatrzymaliśmy się między miejscowościami Aus i Garub, gdzie spotkać można dzikie konie.
Konie z Aus, to prawdopodobnie jedyne na świecie dzikie konie żyjące na pustyni.
Ale skąd się tam wzięły?
Teorii na ten temat jest kilka.
Pierwsza z nich głosi, że uratowały się ze statku, który osiadł na mieliźnie na Wybrzeżu Szkieletowym w XIX wieku.
Druga, że zostały pozostawione na pastwę losu przez niemieckich osadników i kawalerzystów wyprowadzających się z Namibii przed I wojną światową.
Kolejna, że pochodzą ze stajni barona von Wolfa, który zgłosił zaginięcie stada. Jednakże istnienie dzikich koni odnotowano w 1920 roku, a to było 10 lat przed tym, zanim zarządca zgłosił zaginięcie stada.
A może konie pochodzą z kilku źródeł? O czym świadczyć może ich genetyczna różnorodność. Mimo, że zwierzęta żyją w izolacji i krzyżują się między sobą, nie dochodzi u nich do genetycznych dewiacji.
W 1991 roku, po katastrofalnych suszach, liczebność stada spadła nagle z około 300 osobników do zaledwie 89. Dziś stado liczy sobie około 150 koni. W surowych warunkach przeżywają tylko najsilniejsze. Między wodopojem a pastwiskami, konie pokonują średnio 20 km w pustynnym upale, co dla słabych źrebiąt bywa mordercze.
Istnienie stada odkrył przypadkiem pracownik kampanii diamentowej, gdy zauważył kręcące się obok pomp głębinowych, służących do wydobywania diamentów, konie. Zainteresował się tymi zwierzętami na tyle, że namówił firmę, by wybudowała dla nich wodopoje.
Dziś z wodopojów w Garub korzystają nie tylko konie, ale i inni mieszkańcy pustyni.
Dzikie czy nie, konie to mądre zwierzęta. Szybko zorientowały się, że pojawiający się w okolicy człowiek może mieć coś dobrego do zjedzenia.
Konie podchodziły do samochodu i wkładały łeb do środka. W końcu Fazi odważył się podejść do nich i nakarmić chlebem.
Po południu trafiliśmy do miasteczka Luderitz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz