CAMPECHE I MERIDA



CAMPECHE
04.02

W końcu dotarliśmy do wód Zatoki Meksykańskiej. Zatrzymaliśmy się na kilka chwil w miasteczku Campeche, które jest stolicą stanu o tej samej nazwie. 







Na starówce znajdowała się barokowa katedra, z którą wiążą się podobno liczne pirackie legendy.  




Podobnie jak w innych miastach, zachwycały nas tu różnokolorowe domki, które były ozdobą wąskich, uroczych uliczek.






A oto meksykański pojazd wieloosobowy…


…i jednoosobowy.


 Po krótkim spacerze kolorowymi uliczkami, poszliśmy posilić się przed dalszą podróżą.






MERIDA

Na nocleg udaliśmy się do miasta Merida, stolicy stanu Jukatan.
Okazało się, że w hotelu, w którym spędzaliśmy noc, organizowana była Quinceanera, czyli impreza urodzinowa z okazji 15-tych urodzin. Uroczystość ta organizowana jest tylko dla dziewcząt i ma symbolizować ich wejście w dorosłość. Jubilatka często po raz pierwszy w życiu może się pomalować i założyć buty na wysokich obcasach. Od tego momentu ma też prawo umawiać się na randki. Quinceanera, to bardzo huczna i kosztowna impreza, która często kosztuje tyle co wesele. Jubilatka ubrana jest w bogato zdobioną suknię, często białą, różową lub niebieską, a na głowie nosi diadem. Towarzyszy jej 14 dziewcząt, tak zwanych damas, które symbolizują 14 lat jej życia oraz 14 chłopców chambelanes 
do pary. Piętnasty chłopiec natomiast, chambelan de honor
towarzyszy bohaterce wieczoru. Podczas imprezy dziewczyna dostaje między innymi lalkę, którą kołysze na znak gotowości do macierzyństwa, a następnie rzuca w kierunku damas, co ma symbolizować rozstanie z dzieciństwem. Bardzo ważną częścią imprezy jest też kościelne nabożeństwo, a wiele prezentów związanych jest z wiarą np. medalik z Matką Boską z Guadalupe, krzyż, różaniec, książeczka do nabożeństwa lub kwiaty, które dziewczyna składa pod figurą Matki Bożej. 



Wymęczone podróżą dzieciaki zostały w hotelu, a ja, Fazi, Jaime i Ika, poszliśmy na wieczorny spacer uliczkami miasta.







Na Zocalo, czyli rynku głównym, stała katedra, która była pierwszą chrześcijańską katedrą wybudowaną na terenie Meksyku.

 



Na samym rynku ludzie imprezowali i tańcowali w najlepsze przy latynoskich rytmach,…






…a przygrywała im lokalna orkiestra.
My jednak nie przyłączyliśmy się do imprezy, tylko poszliśmy grzecznie spać, gdyż następnego dnia czekał nas gwóźdź programu, czyli Chitzen Itza. 


Meridę opuszczaliśmy z samego rana.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz