XEL-HA
08.02
Podczas gdy Fazi z Mikim nurkowali w ogromnej studni, ja z Laurą wybrałyśmy się do parku Xel-Ha.
Xel-Ha, to naturalny park rozrywki, który oferuje wiele atrakcji i piękne widoki.
Zorganizowano tu wiele miejsc do snorklingu,...
…spływ pontonami wśród namorzyn...
…i szaleństwa na linach.
Dzieciaki mają tu okazję obcować z naturą i zwierzętami.
Można popływać z delfinami,…
…poprzyglądać się płaszczkom…
…lub zobaczyć jak wyglądają manaty.
Po parku przechadzają się oczywiście iguany,…
…ale można też zapozować do zdjęcia z tukanem...
…lub cichutko przejść obok papug, tak by ich nie obudzić.
Zabłądził tu nawet pelikan, który nie miał pomysłu co ze sobą zrobić. Stał i pozował nam do zdjęć, jakby go ktoś wyszkolił :)
Po dżunglowych ścieżkach można by spacerować godzinami. Aby przejść wszystkie hektary parku trzeba mieć nie lada kondycję.
Na szczęście dla zmęczonych spacerami zorganizowano wiele stref wypoczynku.
Park podzielony był na dwie części, połączone ze sobą ruchomym mostem. Już samo przejście nim stanowiło atrakcję.
Wizyta w parku, to super pomysł na spędzenie dnia. Coś jakby Tropical Island pod Berlinem, tylko razy dwadzieścia i w naturalnym środowisku.
Dżungla, morze, cenoty, laguny, plażowanie, spacery i rozrywka, wszystko to miałyśmy na wyciągnięcie ręki.
Na koniec, przy wyjściu, zrobiłyśmy wpis do pamiątkowej księgi.
Wieczór spędziliśmy już wszyscy razem w hotelu.
Wybraliśmy się na kolację zorganizowaną przy tradycyjnych, majańskich tańcach.
Na zakończenie wieczoru znaleźliśmy jeszcze dość siły, by iść posłuchać orkiestry mariachi. Ciekawostką jest fakt, że nazwa mariachi wzięła się od zniekształcenia francuskiego słowa mariage, czyli ślub. Mariachi bowiem grali kiedyś głównie na weselach.
Dziś mariachi uatrakcyjniają wiele rodzajów imprez, a ich taneczna muzyka i wygląd stały się symbolem Meksyku.
Ten mały mariachi przyjął trochę za dużo trunku rozweselającego i rozbawiał nas do rozpuku :)
Vive el Mexico!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz