ATOL GAAFU
18.01-27.01
Tej zimy postanowiliśmy uciec od chłodu i przenieść się w cieplejsze klimaty. Naszym celem stał się Atol Gaafu na Malediwach. Czytając opinie na forach zauważyliśmy, że wielu ludzi porównywało Malediwy do raju na ziemi. Postanowiliśmy więc osobiście zasmakować tego raju i przekonać się na własnej skórze, czy to prawda.
Tej zimy postanowiliśmy uciec od chłodu i przenieść się w cieplejsze klimaty. Naszym celem stał się Atol Gaafu na Malediwach. Czytając opinie na forach zauważyliśmy, że wielu ludzi porównywało Malediwy do raju na ziemi. Postanowiliśmy więc osobiście zasmakować tego raju i przekonać się na własnej skórze, czy to prawda.
No cóż…?
Biały piasek, który razi w oczy, nieziemsko lazurowa i ciepła woda, soczysta zieleń, wszechobecne słońce, plaża na wyciągnięcie ręki, a do tego nic nierobienie…TAK, to był prawdziwy raj na ziemi!
Zresztą co tu dużo mówić :)
Podróż wyglądała następująco:
Najpierw samolot z Warszawy do Moskwy. W Moskwie jednak rozpętała się burza śnieżna i pilot musiał trzy razy podchodzić do lądowania. W końcu, mimo wielkiego strachu, udało się.
Następnie Moskwa - Male.
Następnie Moskwa - Male.
W Male przesiedliśmy się do kolejnego, mniejszego samolotu, lecącego na atol Gaafu.
Podróż trwała około godziny.
A tak wyglądały atole z lotu ptaka. Widok był niesamowity. Siedzieliśmy całą godzinę z nosami przy szybie.
Wylądowaliśmy na lotnisku na wyspie Kaadedhdhoo.
Z lotniska odebrała nas opiekunka z hotelu Outrigger Konotta i zapakowała do motorówki, którą płynęliśmy kolejne 45 minut do celu.
W końcu naszym oczom ukazała się mała wysepka. Co my tu będziemy robić przez kolejne 10 dni? Wyspa była tak mała, że można ją było obejść dookoła w dziesięć minut.
Gdy dotarliśmy na miejsce czekał na nas szampan i przekąski.
Nasze obawy minęły już po pierwszym dniu. A czy w ogóle trzeba coś robić ? Przecież wystarczy korzystać z uroków życia, wspaniałej pogody i napawać oczy pięknymi widokami.
Nie ma jak świry na wakacjach.
Nasz pobyt na Malediwach wypadał dokładnie w ferie zimowe, więc dzieciaki postanowiły ulepić bałwana.
Ten kawaler posłużył im za głowę.
I gotowe, bałwan jak się patrzy.
Szkoda tylko, że głowa po chwili zwiała.
Pewnego dnia, podczas spaceru, Laura i Miki zaczęli coś kombinować.
Kombinują…
...i kombinują…
...i wykombinowali dla mnie życzenia imieninowe :)
Dziękuję Wam moje kochane serduszka.
A teraz trochę o tym jak mieszkaliśmy.
Nasza willa mieściła się tuż przy plaży.
Jednak biorąc pod uwagę rozmiary wyspy, z każdego miejsca było blisko do plaży.
Jednak biorąc pod uwagę rozmiary wyspy, z każdego miejsca było blisko do plaży.
Tutaj nasze wspólne królestwo, które dzieliliśmy z dzieciakami.
To królestwo dzieci…
…a to nasze :)
Laura i Miki najwięcej czasu spędzali na basenowych szaleństwach.
Nie przeszkadzała im nawet późna pora.
Spędzali w wodzie tyle czasu, że włosy nie nadążały im schnąć.
Ponadto Mikołaj spalił sobie stopy i nos, a Laura czoło. Gdy jej spuchło, wyglądała jak Avatar. Nie pomogły nawet kremy z filtrem +50. Zrozumieliśmy dlaczego, gdy okazało się, że w miejscowym sklepiku sprzedają kremy z filtrami +100.
Byliśmy przecież dokładnie na równiku, a tam słoneczko naprawdę ostro grzeje.
Ponadto Mikołaj spalił sobie stopy i nos, a Laura czoło. Gdy jej spuchło, wyglądała jak Avatar. Nie pomogły nawet kremy z filtrem +50. Zrozumieliśmy dlaczego, gdy okazało się, że w miejscowym sklepiku sprzedają kremy z filtrami +100.
Byliśmy przecież dokładnie na równiku, a tam słoneczko naprawdę ostro grzeje.
Pogoda była fantastyczna z wyjątkiem jednego dnia, gdy padało.
Deszcze w strefie równikowej są bardzo ulewne, ale trwają na szczęście krótko. Naszą zimą panuje na Malediwach pora sucha i to wtedy najlepiej je odwiedzać. Temperatura natomiast jest taka sama przez okrągły rok.
Deszcze w strefie równikowej są bardzo ulewne, ale trwają na szczęście krótko. Naszą zimą panuje na Malediwach pora sucha i to wtedy najlepiej je odwiedzać. Temperatura natomiast jest taka sama przez okrągły rok.
Ale nie ma tego złego…, podczas ulewy mogliśmy przynajmniej skorzystać z innych atrakcji niż morze, plaża i basen.
Poza bilardem hotel oferował przede wszystkim sporty wodne, łącznie z centrum nurkowym, siłownię, spa, centrum dla dzieci oraz wiele stref wypoczynku.
A oto nasze ulubione stoliki w restauracji. Dziwne jest to, że gdy człowiek już raz gdzieś usiądzie, to tak się przyzwyczaja do danego miejsca, że siada zawsze na tym samym krześle.
Co ??? Ile ???
Teren hotelu zamieszkiwały zielone i szare papugi, które jak się szybko okazało były oswojone. Całymi dniami latały sobie nad wyspą, a gdy tylko zgłodniały, dosiadały się do stolika.
Oprócz papug mieszkańcami wyspy były również jaszczurki.
Pewnego dnia dostaliśmy od hotelu zaproszenie na koktajl, co było bardzo miłym gestem z ich strony.
Wieczorami tysiące krabów wychodziło na plażę i wręcz ją zalewało. Siadaliśmy wtedy z kieliszkiem wina przy blasku księżyca, by je obserwować.
Tak oto nasz dzień dobiegał końca.
Ale i tak to co najpiękniejsze kryło się pod wodą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz