NURKOWANIE W CENOTACH
06.02 - 09.02
Na kolejne cztery dni zaplanowaliśmy pobyt w hotelu Tulum Dream, w okolicach Tulum na półwyspie Jukatan. Stąd nasi panowie organizowali sobie nurkowe wypady.
Podczas, gdy Laura zainteresowała się reklamą hotelu i tym jak ciekawie spędzać w nim czas, panowie zdążyli już zapoznać się z zawartością minibarku.
Pierwszego wieczoru przywitały nas baraszkujące przy hotelowych śmietnikach szopy.
DOS OJOS
06.02
Głównym celem Faziego i Mikołaja było nurkowanie w cenotach i zrobienie przy okazji kursu AOWD.
Ich instruktorem była Gośka, u której pobierali najpierw teoretyczną naukę.
Następnie podjechaliśmy całą piątką do pierwszej cenote, w której chłopaki mieli nurkować.
Najpierw oczywiście przygotowania na sucho,…
…a następnie hop do wody.
Cenote, to rodzaj naturalnej studni krasowej.
Półwysep Jukatan utworzony jest w większości ze skał wapiennych, które są bardzo miękkie, a co za tym idzie podatne na rozpuszczanie przez wodę. Wzdłuż pionowych wapiennych ścian woda bardzo łatwo tworzy sobie tunele, które z czasem robią się coraz szersze, aż powstaje z nich rodzaj studni. Studnie takie połączone są ze sobą systemami jaskiń, które ciągną się niekiedy wiele kilometrów. Dodatkowo są one na tyle głębokie, że połączone są z zasobami wód gruntowych. Dlatego cenoty wypełnione są wodą.
Najlepiej wyobrazić to sobie obrazowo:
Najlepiej wyobrazić to sobie obrazowo:
Gdyby przekroić półwysep Jukatan na pół, wyglądałby jak szwajcarski ser :)
Jeśli przyjrzeć się mapce cenoty Dos Ojos, czyli Dwoje Oczu, jej nazwa od razu staje się jasna. Są to dwie studnie połączone ze sobą korytarzem jaskiń.
Moi nurkowie przepłynęli podwodną jaskinią z jednego „oka”...
...do drugiego.
Po drodze panowały totalne ciemności, w których mogli liczyć tylko na latarki i oczywiście siebie nawzajem :)
Mijali też Barbie point, czyli pozostawioną jako punkt orientacyjny lalkę Barbie, która pożerana jest przez wielkiego jaszczura. Ktoś widocznie miał fantazję.
Ja i Laura tymczasem pływałyśmy po cenotach z rurką oraz korzystałyśmy z uroków okolicy.
Spacerując po terenie, dostrzegłyśmy naszą pierwszą iguanę. Myślałyśmy, że spotkało nas coś wyjątkowego, jednak później okazało się, że te wszędobylskie gady włażą wszędzie, gdzie popadnie. Na Jukatanie jest ich mnóstwo. Siedzą na kamieniach i chodnikach wygrzewając się w południowym słońcu.
Tak jak chociażby ta, która spacerowała bezczelnie środkiem hotelowego chodnika.
Po powrocie do hotelu znaleźliśmy jeszcze czas na bezalkoholowego drinka :) i podziwianie zachodu słońca na plaży.
Jaki ojciec, taki syn :) Podobni jak dwie krople wody.
CENOTE MANATI
07.02
Kolejnego dnia wybraliśmy się na nurkowanie do cenote Manati. Z samego rana zamówiliśmy hotelową taksówkę.
Podczas gdy chłopaki mieli wykład z teorii, ja i Laura wybrałyśmy się na zakupy do centrum Tulum.
Następnie pojechaliśmy z Gośką, jej niezawodnym jeepem, prosto na nurkowanie.
Cenote Manati różniła się od Dos Ojos, ponieważ nie miała podziemnych korytarzy.
Całość usytuowana była na powierzchni i porośnięta była namorzynami. Dlatego mogłyśmy z Laurą przepłynąć ją w tę i z powrotem z rurkami, obserwując buszujących przy dnie Faziego i Mikołaja.
A jak znudziło nam się już pływanie, odkryłyśmy naturalne fish spa. Małe rybki podpływały do nas i podgryzały nam stopy.
Laura piszczała co chwilę, kiedy rybki łaskotały ją po nogach.
Czas uatrakcyjniali nam też młodzi Włosi, którzy zawzięcie trenowali skoki do wody.
Na koniec poszłyśmy na deser do kawiarni, która znajdowała się na plaży, po drugiej stronie ulicy.
A tymczasem pod wodą...
W miejscu, gdzie słona woda z oceanu mieszała się ze słodką wodą z cenoty, czyli tam gdzie mieszały się ciecze o różnych stężeniach, obraz zupełnie się zamazywał. Miki był przez moment widoczny jak przez mgłę. Aż w oczach się mieszało.
Kawałek dalej obraz na szczęście wrócił już do normy.
Trudno było wygramolić się z wody z ciężkim sprzętem.
Po południu powrót do hotelu, w którym już tradycyjnie witały nas iguany…
…i szybki obiad w meksykańskiej restauracji.
W tym dniu na terenie hotelu odbywał się targ z tradycyjnymi wyrobami.
My jednak, na zakończenie wieczoru, wybraliśmy hotelowy bar przy basenie…
…i kolację we włoskiej restauracji.
CENOTE PIT
08.02
Następne dwa dni spędziliśmy osobno. Fazi i Miki pojechali na kolejne nurkowanie. Tym razem do głębokiej na 120 metrów cenote Pit. Na głębokości 30 metrów, do której schodzili, znajduje się cienka warstwa siarkowodoru. Aby zejść pod tę warstwę należy mieć uprawnienia nurka jaskiniowego. Cenote Pit to ogromna, naturalna studnia, która wydaje się nie mieć dna. Podobno to jedna z bardziej spektakularnych cenot. Odkryto ją stosunkowo niedawno. Jeszcze jakiś czas temu, aby w niej zanurkować, trzeba było skakać, oczywiście ze sprzętem, z paru metrów prosto do wody. Teraz zrobili już na szczęście zejście. Co ciekawe, Pit łączy się systemem podziemnych jaskiń z Dos Ojos, a dopłynięcie tam zajmuje 3,5 godziny. Fazi nie robił zdjęć, więc wstawiam z internetu, żeby był pogląd.
Ostatniego dnia, czyli 9 lutego chłopaki nurkowali na rafie. Niestety również nie ma z tego dnia zdjęć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz