BEAR COUNTRY
30.06
Wieczorem dotarliśmy do Rapid City, by z samego rana wyruszyć na spotkanie z amerykańskimi miśkami.
Bear Country, to zoo typu safari, w którym zobaczyć można zwierzęta żyjące na terenie Stanów Zjednoczonych.
Po wybiegach chodziły łosie, kozice, wilki, a nawet pumy.
Po wybiegach chodziły łosie, kozice, wilki, a nawet pumy.
Największą atrakcję stanowiły jednak niedźwiedzie. Oglądać tu można zarówno niedźwiedzie czarne jak i grizzly.
Baribale, czyli niedźwiedzie czarne, są niezłymi wspinaczami. W poszukiwaniu kryjówki potrafią wspinać się na bardzo wysokie drzewa.
W języku polskim niedźwiedź grizzly, to inaczej niedźwiedź szary. Nazwa grizzly natomiast pochodzi od faktu, że sierść misia zakończona jest często białymi włosami, co nadaje mu szpakowaty wygląd, z ang. grizzled.
Niektóre miśki wylegiwały się, bo wyraźnie miały dość palącego słońca, inne natomiast paradowały między samochodami.
Kolejną część parku stanowiło mini zoo, w którym mieszkały maluchy z różnych gatunków.
Nie zabrakło też małych niedźwiadków.
Trafiliśmy akurat na porę karmienia. Widać było jak maluchy uwielbiają swoich opiekunów, za którymi biegały w podskokach.
Na koniec porównaliśmy wzrost niedźwiedzi z naszym. Ranking wygrał grizzly, który przewyższał nas i niedźwiedzia czarnego o głowę.
Kolejnym punktem była góra Mount Rushmore. W drodze do głów prezydentów, które znajdowały się niespełna 30 km od Bear Country, zatrzymaliśmy się na lunch.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz