AGUA AZUL
03.02
Po drodze do Palenque zatrzymaliśmy się przy przepięknych wodospadach Aqua Azul.
Oj jacyś wymęczeni niektórzy na tych zdjęciach.
Wodospady powstały na skutek zbiegu trzech rzek.
Niewiarygodnie lazurowa woda jest skutkiem zawartości minerałów. Szczególnie węglanu sodu i wodorotlenku magnezu.
Kaskady wiją się wśród skał, a litry wody przelewają w dół.
Miki i Fazi postanowili zażyć orzeźwiającej kąpieli w tej wspaniałej, lazurowej wodzie.
Wodospadów jest około pięciuset. Aby zobaczyć choć część z nich, trzeba było przejść w górę rzeki.
Po drodze zatrzymywaliśmy się przy kramikach z owocami. Przy jednym z nich skusiliśmy się na świeży owoc kakao.
W czasach panowania Majów kakao było bardzo cenną rośliną. Było na tyle rzadkie i pożądane, że stało się w końcu środkiem płatniczym. Nazwa kakao pochodzi właśnie z języka Majów, którzy nazywali je kakau, od słów kab- gorzki i kau- sok. Majowie tak bardzo szanowali tę roślinę, że mieli nawet boga kakao.
Uprawy kakao nauczyli się od Majów Aztekowie. Nazwa czekolada pochodzi właśnie z języka Azteków, ponieważ słodki napój, który sporządzali z kakao nazywali xocolatl, co wymawiało się szokoatl.
Ziarna kakao należy ssać jak na załączonym obrazku, a następnie wypluć.
Gdy wszystkie nasiona kakao zostały już przez nas wyssane, udaliśmy się dalej, do kolejnego punktu, w którym można było się kąpać. Tym razem do Mikołaja i Faziego dołączyli Jaime i Ika.
Laura wybrała podziwianie wodospadów z brzegu.
Schodząc z powrotem w dół podeszliśmy jeszcze do punktu widokowego, z którego rozpościerał się piękny widok na lazurową rzekę.
Na koniec krótki postój przy straganach…
…i posiłek.
MISOL-HA
Jak to na górskich drogach bywa, człowieka buja raz na prawo, raz na lewo, z powodu licznych zakrętów.
Kawałek dalej od Agua Azul znajduje się kolejny wodospad.
A więc…
„Witamy w Misol-Ha”
Oprócz krów przywitał nas też wyjec.
Wodospad utworzony jest przez tę samą rzekę, która tworzy wodospady Agua Azul.
Ma on 30 metrów wysokości i 20 metrów szerokości.
Dodatkową atrakcją jest możliwość przejścia wzdłuż ściany za wodospadem, z której oczywiście skorzystaliśmy.
Woda lała się strumieniem prosto z nieba, jakby ktoś na górze wylewał wielki kubeł.
Na końcu kryła się niewielka jaskinia, do której za małą opłatą można było wejść.
Z powrotem wracaliśmy tą samą drogą, za wodospadem.
Od wodospadu dzieliło nas zaledwie kilka kilometrów do Palenque, które mieliśmy zwiedzać następnego dnia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz